Plama ropy rozciąga się na 31 kilometrów i ma w najszerszym miejscu ponad 4 kilometry. Shell podaje, że przemieszcza się obecnie na zachód, ale nie dotrze do wybrzeży Szkocji i zostanie rozbita przez naturalny ruch fal oraz wiatr.
Shell ujawnił, że doszło do pęknięcia rurociągu na dnie morza i obecnie uszkodzony odcinek został wyizolowany, a wyciek został "ograniczony", i jest "pod kontrolą". Organizacje środowiskowe domagają się jednak ujawnienia przez koncern więcej danych o wycieku, który - jak wynika z tego kumunikatu - nie został jeszcze całkiem zażegnany.
Pierwszy minister krajowego rządu Szkocji, Alex Salmond uspokaja, że nie jest to wypadek na skalę katastrofy w Zatoce Meksykańskiej. "Mamy tu do czynienia z mniej więcej stu tonami ropy, a w Zatoce Meksykańskiej było pół miliona ton. Niemniej pęknięcie rurociągu to poważna sprawa" - stwiedził Alex Salmond i zapowiedział dochodzenie aby ustalić, co spowodowało awarię.