Twierdzili oni, że szef grupy wiedział o szerszym zasięgu skandalu niż sugerowało śledztwo policyjne i skazanie tylko jednego reportera gazety i jednego prywatnego detektywa, odpowiedzialnego za podsłuch poczty głosowej interesujących gazetę osób. Ale tak jak w swoich poprzednich zeznaniach Murdoch i tym razem bronił swej niewinności: "Firma polegała zbyt długo na zapewnieniach o skrupulatności i zasięgu dochodzeń, a także na zapewnieniach policji".
James Murdoch jakby mimochodem wyraził nawet odrobinę skruchy; mówił, że podziela odpowiedzialność jako najwyższy dyrektor w firmie. "II mówiłem, że tego żałuję" - dodał.
Te dwu- i półgodzinne tłumaczenia nie wypadły jednak wiarygodnie i jeden z posłów, labourzysta Paul Farrelly nie krył, że nie wierzy Murdochowi: "Jako prezes News International był pan więc chyba jedyną osobą w Londynie, która nadal uważała, że chodziło o jednego reportera-łobuza i jednego prywatnego detektywa?"
Scotland Yard podał właśnie, że lista osób dotkniętych skandalem podsłuchowym sięga 6 tysięcy nazwisk.