W Wielkiej Brytanii statyny zażywa 7 milionów osób, a recepty kosztują społeczną służbę zdrowia 450 milionów funtów rocznie. Statyny dostępne są też bez recepty, więc zażywających jest jeszcze więcej, a wpływy producentów jeszcze wyższe.
Statyny kontrolują poziom cholesterolu i są - w opinii większości lekarzy - cudownym lekiem niwelującym szanse zawałów i wylewów, a także innych schorzeń układu krążenia. Ale wyniki - zebrane przez ekipę profesora Shaha Ebrahima z londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej i opublikowane w periodyku "The Cochrane Library" - wskazują, że tylko 1 na tysiąc zażywających rzeczywiście powinien je stosować, aby się uchronić przed śmiercią.
Profesor Ebrahim nie kwestionuje oceny Narodowego Instytutu Zdrowia, który zaleca przepisywać statyny pacjentom z podwyższonym o 20% ryzykiem rozwoju choroby wieńcowej. Podkreśla jedynie, że ten lek biorą zupełnie niepotrzebnie osoby niezagrożone. Tymczasem niektóre badania wskazująna efekty uboczne - depresję i pogorszenie się pamięci. Z tymi konkluzjami zgadza się Brytyjska Fundacja Serca.
Informacyjna Agencja Radiowa