Do napadu na ekskluzywny sklep jubilerski Graff Diamonds doszło w zeszły czwartek, ale - z pewnością za sprawą policji - sprawa trafiła do mediów dopiero wczoraj po południu. Elegancko ubrani rabusie podjechali pod sklep taksówką, zostali wpuszczeni przez ochronę, ale wewnątrz wyciągnęli pistolety i sterroryzowali obsługę, biorąc jedną ze sprzedawczyń jako zakładniczkę. W ciągu kilku chwil zabrali najwyraźniej z góry upatrzone kosztowności wysadzane ponad 1400 diamentami, wyszli na New Bond Street oddając strzał ostrzegawczy w powietrze i odjechali niebieskim BMW. Chwilę później uderzyli nim jednak w taksówkę, a kiedy jej kierowca i przypadkowi przechodnie rzucili się w pogoń, padł drugi strzał, który odstraszył pościg. Gangsterzy przesiedli się do srebrnego Mercedesa, a potem, kilka przecznic dalej, do czarnego Forda lub Volkswagena - i tu ślad się urywa. Łup zabrał przypuszczalnie ich wspólnik na motorze.
Scotland Yard podkreśla, że napad był doskonale zorganizowany, a przestępcy - wyjątkowo niebezpieczni.