Informując o tej transakcji, media twierdzą, że przedsiębiorca wszedł w posiadanie kawałka autentycznego raju. Wyspa i otaczające ją wody są nieskazitelnej czystości, jak w minutę po stworzeniu świata. Właściciel nie ma jednak prawa ruszyć tam najmniejszego nawet kamienia. Jego raj znajduje się bowiem w rezerwacie przyrody. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka, ponieważ, jak dodaje prasa, w głębi ziemi znajdują się lochy, a w nich jeden z największych arsenałów Sojuszu Atlantyckiego na Morzu Śródziemnym, pozostałość po dawnej bazie marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Nikt nie przypuszcza, by wiedząc o tym wszystkim rzymski przedsiębiorca zechciał zatrzymać się w swojej posiadłości na noc. Nie tylko nie będzie miał dachu nad głową, ale ani na chwilę nie opuści go świadomość, że siedzi na beczce prochu.
IAR