Lampedusę opuściło już blisko dwa i pół tysiąca Tunezyjczyków. Pozostaje więc cztery tysiące. Na szczęście nie przypłynęli dziś jeszcze nowi. Obawy są uzasadnione, ponieważ, jak stwierdził premier Silvio Berlusconi, władze Tunezji nie dotrzymują zawartej przed tygodniem umowy w sprawie kontroli wybrzeży, a także przyjęcia z powrotem większej liczby uciekinierów.
"Jeśli będzie to konieczne" oświadczył szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini "prezes rady ministrów gotów jest udać się do Tunisu, by przypieczętować tę umowę". Minister dodał, że Włochy nadal gotowe są udzielić poważnej finansowej pomocy gospodarce Tunezji, w zamian jednak domagają się realizacji zawartych wcześniej porozumień w sprawie nielegalnej imigracji z tego kraju.
IAR