Tłumacząc w czasie oficjalnego przesłuchania, jak to się stało, że znalazł się poza statkiem, kapitan Schettino powiedział: spadłem na szalupę ratunkową i nie byłem w stanie już powrócić na pokład. Inną wersję podał jednemu ze swych znajomych, z którymi rozmawiał przez telefon zaraz po aresztowaniu: kiedy statek zaczął się przechylać, wysiadłem. I bez tego jednak prokurator wiedziałby, jaki przebieg miały wydarzenia w nocy z 13 na 14 stycznia po tym, jak Costa Concordia rozbiła się na podwodnych skałach w pobliżu wyspy Giglio w Toskanii. Współpracownicy kapitana nie pomogli mu w swoich zeznaniach. Widzieli go poza statkiem na jednej ze skał. Był suchy i rozmawiał przez telefon komórkowy. Od pasażerów zaś wiadomo, że wielu podwładnych Schettino zachowało się tak jak on: większość oficerów zajęła miejsca w łodziach ratunkowych przed pasażerami.
IAR