Cała sobotnia włoska prasa poświęca wiele miejsca postaci zmarłego wczoraj w wieku 85 lat emerytowanego arcybiskupa Mediolanu, kardynała Carlo Marii Martiniego.
Szczególnie ciepło wspomina go mediolański "Corriere della Sera", na łamach którego przez ostatnie trzy lata włoski purpurat prowadził dialog z czytelnikami. O kardynale Martinim pisze dziś w "Corriere" inny wybitny współpracownik tego dziennika, premier Mario Monti. Szef rządu ujawnia, że zmarły był jedną z nielicznych osób, które wywarły wielki wpływ na jego życie i poglądy. Dotyczyło to przede wszystkim realizacji idei zjednoczenia Europy. Naczelny redaktor mediolańskiego dziennika Ferruccio De Bortoli stwierdza bez ogródek, że gdyby złagodził nieco swoje "reformatorskie stanowisko", kardynał Martini mógł zostać w 2005 roku papieżem. Nie zmienił jednak nigdy swoich opinii m.in. o środkach antykoncepcyjnych i komunii dla rozwiedzionych i to było jednym z powodów jego izolacji w Kościele. De Bortoli uważa, że dla dobra jedności Kościoła wskazana byłaby obecność Benedykta XVI na pogrzebie kardynała Martiniego w poniedziałek w mediolańskiej katedrze.
Informacyjna Agencja Radiowa
