Rząd Włoch zamierza uzyskać 24 miliardy euro dzięki nowemu pakietowi antykryzysowemu. Być może zostanie on jeszcze dziś przyjęty na nadzwyczajnym posiedzeniu rady ministrów, na pewno jutro premier Mario Monti zapozna z nim obie izby parlamentu.
Założenia programu poznali już liderzy partii wspierających rząd, czyli wszystkich poza Ligą Północną oraz przedstawiciele związków zawodowych i pracodawców. Politycy milczą na jego temat, a szefowa zrzeszenia przemysłowców Emma Marcegaglia ograniczyła się do stwierdzenia, że pakiet musi zostać przyjęty.
Zastrzeżeń natomiast nie ukrywają przywódcy związków zawodowych. Przedmiotem ich krytyki jest reforma systemu emerytalnego, przewidująca podniesienie wieku emerytalnego do 66 dla kobiet i 70 dla mężczyzn, jak i wydłużenie płacenia składek do 41 lat dla kobiet i 42 dla mężczyzn.
Zdaniem lidera centrali CISL Raffaele Bonanniego, rząd nie przewidział społecznych reperkusji tych zmian. W ich rezultacie, stwierdził przywódca centrali UIL Luigi Angeletti, pracuje się dłużej i pobiera niższą emeryturę, aniżeli według dawnego systemu. Według źródeł zbliżonych do premiera Montiego miał on oświadczyć, że alternatywą dla tych wyrzeczeń jest zniszczenie euro, za co cała wina spadłaby na Włochy.
IAR
