Wbrew oczekiwaniom na granicy Tunezji z Libią nie powstał włoski obóz dla uchodźców. W transporcie, jaki tam dotarł, obok żywności i medykamentów, nie było namiotów ani kuchni polowych. Elisabetta Belloni z włoskiego ministerstwa spraw zagranicznych, odpowiedzialna za misję humanitarną, wyjaśniła, że głównym celem jest pomoc w powrocie do domów robotników cudzoziemskich, zatrudnionych do tej pory w Libii. Nie ma natomiast mowy o żadnym polu namiotowym, ponieważ w interesie Włoch leży, ażeby uniknąć napływu imigrantów na włoskie wybrzeże. Wybrzeże to, a konkretnie wyspa Lampedusa, która jest głównym celem docierających droga morską uchodźców, zostanie niebawem zmilitaryzowane. Ministerstwo obrony zgodziło się wysłać tam pierwszą grupę 150 żołnierzy.
Niemałą konsternację wywołała wiadomość, że na Lampedusie nie ma nikogo, kto znałby język arabski.
