Kobiecie, która zmarła zanim rozpatrzono jej sprawę, wydawało się, że ma prawo do skromnej renty w wysokości 350 euro miesięcznie. Jako Żydówka w 1938 roku została wyrzucona ze szkoły, pozbawiona możliwości zarabiania na życie i poddana rozlicznym szykanom. W 1943 roku wywieziono ją do obozu koncentracyjnego. Tymczasem mediolański oddział Najwyższej Izby Kontroli, która ma we Włoszech uprawnienia sądu, uznał, że "sam fakt podlegania dyskryminującym Żydów ustawom nie wystarcza, by mówić o prześladowaniach i doznaniu przemocy". Komentując to orzeczenie w swoim biuletynie Związek Włoskich Żydów z ironią zauważa, że kobieta popełniła taki sam błąd, jak wszyscy deportowani, którzy nie pomyśleli o tym, by wziąć zaświadczenie od komendanta obozu.