Szef klubu parlamentarnego partii premiera Lud Wolności Frabrizio Cicchitto oświadczył, że rzymska komenda policji utraciła wszelką wiarygodność podając, że na placu świętego Jana na Lateranie było 150 tysięcy osób, a nie milion. Dodał, że od jakiegoś czasu "coś nie gra w stołecznej komendzie". Do tych słów tych przyłączyli się inni współpracownicy premiera.
Opozycja natychmiast wezwała ministra spraw wewnętrznych, by wstawił się za krytykowaną policją, jednak bezskutecznie. Głos zabrały natomiast związki zawodowe policjantów. Potwierdziły nie tylko wiadomość o 150 tysiącach manifestantów, ale zwróciły uwagę na bezprecedensowy atak ze strony sprawujących władzę na siły porządkowe. Jak przypomniano, to dzięki policjantom wiec zwolenników Berlusconiego odbył się bez żadnych zakłóceń.