Niebawem Pompeje będą miały komisarza. Minister kultury Sandro Bondi nie widzi innego wyjścia, aby zażegnać postępującej degradacji wykopalisk. Ich konserwacja kosztować ma ćwierć miliarda euro. Nie stać na to władz lokalnych i sprawą musi zająć się rząd.
W przeszłości padł pomysł wynajmowania Pompejów prywatnym firmom na komercyjne imprezy, a także jako plan filmowy. Uznano to jednak za ekstrawagancję.
Bolączką, z którą nikt nie uporał się do tej pory, jest kontrola nad wykopaliskami miejscowej mafii "kamorry". To ona decyduje o tym, kto zostanie tam dozorcą lub przewodnikiem i zastępuje związki zawodowe w sporach z kierownictwem. Najświeższym problemem jest zamknięcie jedynej restauracji. Jej właściciel od lat nie płacił czynszu i jak się okazało, nie miał nawet niezbędnej licencji. Ostatnio zaś temu, co ocalało po wybuchu Wezuwiusza w 79 roku, zaczęły zagrażać śmieci, "wylewające się" z pobliskiego Neapolu.