W ubiegłym roku centroprawica umieściła budowę mostu na liście swoich wyborczych obietnic i nie zamierza z niej rezygnować - na przekór kryzysowi i mimo niedawnej katastrofy w okolicach Mesyny, gdzie z powodu gwałtownych opadów doszło do powodzi, lawin błotnych i osunięć ziemi. Zginęło ponad 30 osób.
Według opozycji, a przede wszystkim zielonych, rozpoczęcie budowy będzie "policzkiem dla ofiar" tej tragedii. Właśnie w Mesynie, na niepewnym terenie, gdzie istnieje także zagrożenie sejsmiczne, ma się znajdować początek 3,5 kilometrowego mostu. Zgodnie z planami, jego budowa potrwa siedem lat.
Za te same pieniądze - mówią zieloni - można zbudować 80 kilometrów linii metra i kupić 27 tysięcy ekologicznych autobusów miejskich. Premier nie słucha tych argumentów i twierdzi, że dzięki gigantycznej inwestycji Włochy wkroczą wreszcie w XXI wiek.