Z powodu strajku odwołano wczoraj 150 rejsów. Dziś może być podobnie. Za protest odpowiada niewielki autonomiczny związek pilotów i stewardów, zrzeszający zaledwie 250 osób z ponad 12-tysięcznej ekipy. Wiadomo, że spróbują oni obejść nakaz powrotu do pracy, jaki otrzymali od rządu, uciekając się do tak zwanego włoskiego strajku. Niezwykle skrupulatnie, a więc i wyjątkowo powoli, wykonywać będą wszystkie czynności na pokładzie, co wyraźnie opóźni start samolotu. Pilot na przykład może zażądać sprawdzenia, czy w paliwie nie ma śladów wody, a stewardessy będą liczyć, a nawet ważyć każdą sztukę bagażu.
Poirytowani pasażerowie, zmuszeni do koczowania na lotniskach bądź szukania alternatywnych połączeń, życzą Alitalii jak najszybszego bankructwa. Dyrekcja linii lotniczych ujawniła, że w październiku liczba rezerwacji spadła o 30 procent.
