Jurek Owsiak powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że patrząc na tę sumę czuje się dumę, ale jednocześnie niepokój. Napięcie ma związek z tym, że podana suma jest kwotą deklarowaną i z ulgą będzie można odetchnąć, kiedy te pieniądze znajdą się już na koncie. Dumę się jednak czuje, ponieważ po raz kolejny w ludziach było dużo energii.
Owsiak uważa, że finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to nie jest już zwyczajna charytatywna zbiórka pieniędzy. Tutaj można już mówić o polskim rytuale. "Ludzie już sami to organizują, a jeżeli ludzie się w tym świetnie bawią, to jest to jak wakacje. Ludzie sami chcą wyjechać, chcą się bawić, nie mają żadnego kierownika od wakacji" - powiedział Owsiak.
Dyrygent Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy powiedział, że to co mu dodaje energii to spontaniczne akcje ludzi, którzy chcą grać w finale.
Jurek Owsiak nie uda się teraz na urlop. W najbliższych dniach będzie mieć bardzo napięty grafik: Jeszcze w tym tygodniu pojedzie do Władysławowa na szkolenie młodzieży, a w czwartek uda się do Amsterdamu, gdzie w ramach organizacji Yourope zrzeszającej największe festiwale na świecie będzie opowiadać o fenomenie Przystanku Woodstock.
Ostateczna zebrana suma podczas dwudziestego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy będzie znana za około dwa miesiące. Jeszcze przez miesiąc trwać będą licytacje na stronie internetowej www.aukcje.wosp.org.pl.
W tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbierała pieniądze na zakup najnowocześniejszych urządzeń dla ratowania życia wcześniaków oraz pomp insulinowych dla kobiet ciężarnych z cukrzycą.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)