"Wprost" ułożył rosyjski scenariusz, zgodnie z którym w przyszłym roku Łukaszenka miałby zniknąć ze sceny politycznej. Odbywają się demokratyczne wybory, obserwowane przez tysiące obcokrajowców. Wygrywa je, na przykład, Aleksander Kazulin i przeprowadza demokratyzację, zwiększając wpływ parlamentu na władzę. Potem parlamentarne wybory wygrywają nastawieni opozycyjnie wobec Łukaszenki komuniści Siarhieja Kaliakina. Stany Zjednoczone wiedzą co jest grane, jednak trudno im zaprzeczyć, że taka jest wola narodu białoruskiego. Demokratyczne władze przyspieszają proces integracji Białorusi z Rosją. W efekcie Waszyngton traci zainteresowanie Ukrainą, która zresztą też jest pod nieustannym ciśnieniem rosyjskich żądań przemieszanych z ofertami sojuszu. W zachodniej strefie wpływów pozostaje zapewne samotna Gruzja, ale i to do czasu.
Zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego zarysowany scenariusz nie jest polityczną futurologią. Autor zastanawia się co jest lepsze: białoruska niepodległość pod władzą Łukaszenki czy białoruska demokracja pod rosyjską kuratelą. Więcej na ten temat w tygodnikuk "Wprost".
wprost/km/dyd