Urzędnicy popierają składanie donosów, gdyż sam warszawski Urząd Kontroli Skarbowej odzyskał dzięki nim 120 tysięcy złotych. Zdaniem urzędników, większa ilość donosów świadczy o "wzroście świadomości obywatelskiej". Nieoficjalnie jednak urzędnicy narzekają, że przez dużą liczbę donosów mają więcej pracy.
Socjolodzy uważają natomiast, że pisanie donosów wynika z "altruistycznej potrzeby kąsania bliźniego", która jest narodową cechą Polaków. Profesor Janusz Czapiński twierdzi, że "od lat żyjemy w kulturze nienawiści i zawiści. I nic się pod tym względem nie zmienia, mimo że jesteśmy coraz lepiej wykształceni, bardziej świadomi i bogatsi". Profesor przyznaje, że donosy piszą także na przykład Szwajcarzy. Jednak, jego zdaniem, Szwajcar dąży do przywrócenia porządku publicznego, a Polak składa donos na sąsiada, żeby mu dopiec.
Etyk i filozof, profesor Jacek Hołówka, mówi jednak, że ocena donosicielstwa wcale nie jest jednoznaczna. Bo choć nadgorliwa potrzeba szpiegowania jest nieetyczna, to donos często zwraca uwagę na sytuacje szkodliwe społecznie.
IAR/"Wprost" 13 06/Siekaj/K.P.