Jeden z oficerów SWW mówi, że oficjalnie są to rakiety "ziemia-powietrze", ale, jak dodaje, co leci, to musi spaść. Zdaniem rozmówcy tygodnika "Wręcz przeciwnie" rakiety ustawiono w Kaliningradzie po to, by kontrolować polską przestrzeń powietrzną. Na razie rakiety mają konwencjonalne ładunki. Ale każda rosyjska broń jest projektowana tak, aby przede wszystkim mogła być wykorzystana do ataku.
Według tygodnika "Wręcz przeciwnie" nie jest przypadkiem, że jeden z najnowocześniejszych systemów rakiet jest instalowany w najbardziej wysuniętej na Zachód części Rosji, bezpośrednio sąsiadującej z Polską. Z różnych, oficjalnych i nieoficjalnych, informacji wynika, że Kreml planuje do końca roku wyposażyć stacjonujące w obwodzie kaliningradzkim oddziały przeciwlotnicze Floty Bałtyckiej w dwa dywizjony wspomnianych rakiet S-400 Triumf. Według rosyjskich ekspertów rakiety te mogą namierzać wiele celów jednocześnie w promieniu prawie 400 kilometrów od miejsca ich startu. Mogą zwalczać także niewykrywalne samoloty typu stealth, pociski balistyczne oraz rakiety, których prędkość poruszania się nie przekracza 4,8 kilometra na sekundę. W ich zasięgu są polskie miasta.
Więcej w pierwszym numerze tygodnika "Wręcz Przeciwnie", w kioskach od poniedziałku 26 września.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Wręcz przeciwnie"/kl/pbp
