Według informacji dziennika, przysięgę wierności na początku kadencji złożyło większość posłów LPR. Ślubowali oni, między innymi, zachować lojalność wobec władz Ligi Polskich Rodzin, wiernie wypełniać w swojej pracy zapisy zawarte w programie i deklaracji ideowej partii i pozostać w Klubie Parlamentarnym LPR do końca kadencji Parlamentu. Przysięgę kończyła formuła: "Tak mi dopomóż Bóg i Święty Krzyż!".
"Życie Warszawy" ustaliło, że kierownictwo Ligi wykorzystywało przysięgę jako element nacisku na parlamentarzystów, którzy chcieli odejść z klubu. Jednym z nich był poseł Marian Daszyk, obecnie niezrzeszony. Powiedział on dziennikowi, że po tym jak poinformował klub, iż odchodzi, szantażować próbował go Wojciech Wierzejski. Przysłał mu SMS-a, w którym straszył uruchomieniem weksla i powiadomieniem księży w jego okręgu, że złamał przysięgę na Boga i Święty Krzyż.
Treść SMS-a pamięta także sam Wierzejski. "Co z niego za katolik, skoro za nic ma takie słowa" - potwierdza w rozmowie z "Życiem Warszawy".
iar/ŻycieWarszawy/kal/dj