Gdybyśmy mieli dokładnie tłumaczone teksty, moglibyśmy pracować szybciej i efektywniej - uzasadnia Zbigniew Girzyński, poseł PiS. Poseł SLD Tadeusz Iwiński, który chlubi się znajomością kilkunastu języków i od piętnastu lat zasiada w Zgromadzeniu, uważa, że zatrudnianie tłumaczy to pomysł absurdalny i trzeba raczej tak dobierać partyjne delegacje, by ich członkowie po prostu języki znali.
Zdaniem Iwińskiego, najwięcej dzieje się w kuluarach i na posiedzeniach grup politycznych lub komisji, a tam pomoc tłumaczy nie zda się na nic.
Więcej na ten temat w "Życiu Warszawy".
Życie Warszawy / mb