Zyta Gilowska powtórzyła, że nie była współpracownikiem SB. Dodała, że nie ma nic wspólnego z meldunkami z teczki TW "Beata" pisanymi jak powiedziała językiem jak z "Misia" Barei. Ich wartość informacyjną porównała do waty cukrowej.
Zyta Gilowska dodała, ze przeraża ja władza jaką mają byli esbecy nad naszymi umysłami. "Walczyliśmy z tym łajdackim państwem, a dzisiaj posługujemy się papierami wytworzonymi przez funkcjonariuszy tego państwa i nawzajem się ganiamy jak w "Czarownicach z Salem" Millera" - powiedziała Gilowska dziennikarzom w sądzie.
Po zeznaniach Zyty Gilowskiej sąd przesłuchał esbeka, który był jej oficerem prowadzącym. Witold Wieczorek przyznał, że fikcyjnie zarejestrował Zytę Gilowską jako tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Beata". Oświadczył, że informacje, które według dokumentów pochodziły od "Beaty" były zbierane z innych źródeł.
Jutro drugi dzień procesu - mają zeznawać między innymi następni świadkowie z peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa.