119 obywateli Ukrainy nielegalnie przyjechało do Polski dzięki fikcyjnym zaświadczeniom wystawianym przez właścicielkę warszawskiej firmy budowlanej. Kobieta deklarowała w urzędzie pracy chęć zatrudnienia Ukraińców, ale żaden z nich nie podjął u niej pracy.
Jak podała w piątek śląska Straż Graniczna, której funkcjonariusze wpadli na trop afery, 61-letnia bizneswoman wystawiła w sumie 152 oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy Ukraińcom, jednak żadnego naprawdę nie zatrudniła. Na tej podstawie 119 osób wyłudziło w konsulatach polskie wizy pobytowe.
"Również w stosunku do nich Straż Graniczna prowadzi czynności, zmierzające do unieważnienia ich wiz i przedstawienia im zarzutów popełnienia przestępstwa polegającego na wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy poprzez podstępne wprowadzenie w błąd osoby upoważnionej do wystawienia wiz" - poinformował chorąży Daniel Bartusik ze śląskiej Straży Granicznej.
Fikcyjna pracodawczyni usłyszała już zarzut dotyczący umożliwienia cudzoziemcom wyłudzenia wiz. Kobieta chce dobrowolnie poddać się karze roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 800 zł grzywny.
Wykryta przez śląską Straż Graniczną afera to kolejny przypadek nadużyć w korzystaniu z uproszczonej procedury podejmowania w Polsce pracy przez cudzoziemców. Najwięcej ujawnianych przypadków dotyczy naruszania przepisów przez obywateli Ukrainy, Białorusi, Rosji i Mołdowy, z których znaczna część świadomie nadużywa uproszczoną procedurę dopuszczającą ich do polskiego rynku pracy.
Według pograniczników zamiast stawiać się do miejsc legalnej pracy część cudzoziemców po wjeździe do Polski najczęściej podejmuje pracę "na czarno" - zazwyczaj w charakterze pracowników fizycznych (na budowach, gospodarstwach rolnych, w lokalach gastronomicznych) - albo zajmuje się nielegalnym handlem.
Cudzoziemiec, któremu udowodniono nielegalną pracę jest wydalany z Polski, grozi mu też tysiąc złotych grzywny.(PAP)
mab/ bos/
