Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

14 maja wyrok w procesie Fangor-miasto o wygląd stacji metra

0
Podziel się:

14 maja Sąd Okręgowy w Warszawie ma ogłosić wyrok w cywilnym procesie, jaki
światowej sławy artysta Wojciech Fangor wytoczył miastu Warszawa i wykonawcom II linii metra, za -
jak twierdzi - naruszenie jego praw autorskich do wyglądu budowanych stacji metra.

14 maja Sąd Okręgowy w Warszawie ma ogłosić wyrok w cywilnym procesie, jaki światowej sławy artysta Wojciech Fangor wytoczył miastu Warszawa i wykonawcom II linii metra, za - jak twierdzi - naruszenie jego praw autorskich do wyglądu budowanych stacji metra.

We wtorek sąd zakończył ten trwający od zeszłego roku precedensowy proces. Oceniał, czy można naruszyć prawa autorskie twórcy, którego dzieło w istocie jeszcze nie powstało, bo siedem stacji budowanej obecnie II linii metra jeszcze nie istnieje. Autorem koncepcji wystroju tych stacji miał być właśnie Fangor, którego wizja ich wyglądu - namalowana kredkami na kilkudziesięciocentymetrowych paskach papieru - była częścią projektu konsorcjum Metroprojekt i firmy architektonicznej AMC - Andrzej M. Chołdzyński. Zwyciężyli oni w 2007 r. w konkursie ogłoszonym przez miasto.

90-letni Wojciech Fangor pozwał miasto i budowniczego metra, bo uznał, że pozbawiono go możliwości nadzoru merytorycznego nad wykonaniem wystroju stacji, który zresztą bez jego zgody przerobiono. Jak tłumaczył, był przekonany, że po tym gdy przekazał architektowi Andrzejowi Chołdzyńskiemu swe rysunki (za które otrzymał 200 tys. zł) podpisze kolejną umowę, na etap realizacji projektu w wielkim formacie. Dlatego Fangor żąda od pozwanych sądowego zakazu realizacji jego koncepcji. Jak wskazuje, autorzy ostatecznego projektu ograniczyli się do zeskanowania i powiększenia jego rysunków, a ponadto powtykano w nie monitory reklamowe - o czym nie było mowy na etapie projektowania.

Występujący w sądzie jako pozwani miasto stołeczne Warszawa, budujące metro konsorcjum AGP Metro Astaldi oraz przypozwani przez Fangora w trakcie procesu pracownia architektoniczna Chołdzyńskiego i konsorcjum Metroprojekt, są za oddaleniem powództwa. Jak podkreślają, Fangor przekazał swe rysunki do konkursu, za co otrzymał już zapłatę. Prawnicy pozwanych dodawali, że nie jest możliwe stwierdzenie, że doszło do naruszenia praw autorskich, skoro nie powstało jeszcze dzieło.

Ważnym dokumentem, który sąd podda analizie przed wyrokiem, jest umowa ze stycznia 2008 r., którą Fangor zawarł z Chołdzyńskim. Jak mówił we wtorek artysta przed sądem, zrobił to, aby "zabezpieczyć sobie udział w tym przedsięwzięciu", szczególnie zważywszy na to, że technika wykonania ścian na stacjach miała być rewolucyjna, bo całe ściany na kilkudziesięciometrowej długości miały być wyłożone ekranami ciekłokrystalicznymi, na których miano wyświetlać wizje Fangora, a czasami także reklamy lub informacje.

Koncepcja ta uległa zmianie, bo ekrany uznano za zbyt drogie. W tej sytuacji Fangor był za lakierowaną blachą, Chołdzyński optował za szkłem z sitodrukiem, co też zapisano w projekcie realizacyjnym, który Fangor oprotestowuje.

Jak relacjonował Fangor, wątpliwości w sprawie nastąpiły w 2008 r., gdy stanęła budowa metra. "Chołdzyński zadzwonił, że metro się nie buduje, bo nie ma pieniędzy i że da mi znać, jak coś ruszy. Zatelefonował po czterech latach" - mówił powód i dodał, że "wszystko było dobrze dopóki się okazało, że wszystkie umowy są już podpisane".

Artysta podkreślał w sądzie, że było dla niego oczywiste, że "pasek papieru na szkicu w skali 1:100 nie może być projektem realizacyjnym i na wykonanie projektu realizacyjnego będzie nowa umowa, ale nie z architektem". "Że to będzie już projekt w skali powiedzmy 1:8. Kilkadziesiąt lat temu robiłem mozaikę na dworcu Warszawa-Śródmieście. Zrobiłem projekt w skali 1:10, potem był zespół w ASP, gdzie kilkunastu studentów układało tę mozaikę" - opowiadał.

Fangor ocenia, że jego wynagrodzenie powinno wynosić około 10 procent od wartości realizacji. "Chołdzyński wiedział z kim rozmawia. Mam na swym koncie wiele wielkich realizacji łączących architekturę ze sztuką. Artysta nie sprzedaje pomysłów. Przede wszystkim spełnia się na realizacji. Pomysł może mieć każdy. Sztuka, ta wartość ostateczna, realizuje się z chwilą wykonania. To rzemiosło artystyczne jest tu najważniejsze. Powiedzą to w każdej szkole artystycznej" - mówił powód. Jak podkreślił, jego obrazy osiągają dziś ceny od 100 do 600 tys. zł.

Krytykując koncepcję umieszczenia na jego obrazach telebimów reklamowych Fangor uznał to za "kompletnie bzdurny pomysł". "Do Muzeum Narodowego przychodzą ludzie, to może można też na +Grunwald+ parę reklam powiesić, ludzie popatrzą. To jest chory pomysł, nie wierzę, by Chołdzyński to mógł wymyślić. Podejrzewam raczej, że to urzędnicy jacyś w metrze wymyślili, żeby dzieło zasłaniać reklamami. Oni mają konsorcjum - sitwa spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, które myślą, jak zarobić" - mówił wzburzony.

Zarówno on, jak i jego pełnomocnik mec. Maciej Lach podkreślali, że mają żal do miasta, że nie próbowało w żaden sposób doprowadzić do tego, aby Fangor pozostał współtwórcą wyglądu stacji II linii metra. "Miasto powinno wydać 15 milionów, aby stacje metra były ładne, ale miasto oddało wszystkie pieniądze Astaldi, a im nie zależy, żeby stacje były ładne, tylko żeby zarobić pieniądze. Gdyby tak oni wszyscy mnie spytali: Fangor, a czemu ty aż tyle za to musisz dostać, to w końcu dzieło twojego życia? To ja bym powiedział: nie muszę. W końcu pożyję jeszcze ze trzy lata, jak dobrze pójdzie. Ale nikt ze mną o tym nie rozmawiał" - powiedział artysta.

Sąd odroczył ogłoszenie wyroku na 2 tygodnie. (PAP)

wkt/ bos/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)