Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

6 lipca publiczne wysłuchanie medialnego projektu PO

0
Podziel się:

6 lipca w Sejmie odbędzie się publiczne wysłuchanie projektu nowelizacji
Ustawy o rtv, autorstwa PO. Wnioskowały o to środowiska twórcze, które utrzymują, że dokument jest
jedynie sposobem na przejęcie władzy w mediach.

6 lipca w Sejmie odbędzie się publiczne wysłuchanie projektu nowelizacji Ustawy o rtv, autorstwa PO. Wnioskowały o to środowiska twórcze, które utrzymują, że dokument jest jedynie sposobem na przejęcie władzy w mediach.

Najważniejsze nowości, proponowane przez PO w obowiązującej Ustawie o rtv, sprowadzają się do zmiany sposobu wyłaniania władz mediów publicznych. Dlatego wejście noweli w życie oznaczałoby odwołanie obecnych zarządów, rad nadzorczych i programowych w TVP i Polskim Radiu.

Podczas pierwszego czytania projektu w komisji do dokumentu zgłoszono wiele zastrzeżeń.

"Ustawa ani nie poprawia w żaden sposób katastrofalnej sytuacji mediów publicznych, ani nie odsuwa polityków od manipulacji mediami, jest natomiast prostym sposobem na przejęcie władzy politycznej w mediach i prowadzi do jeszcze większego upartyjnienia i podporządkowania mediów rządzącej koalicji" - głosi przedstawiony komisji list do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, podpisany przez ponad stu przedstawicieli organizacji twórczych, pozarządowych, artystów, medioznawców.

Wśród autorów listu byli też przedstawiciele Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych, który przygotował własny, kompleksowy projekt reformy mediów publicznych, obejmujący także sposób ich finansowania.

Przewodnicząca komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska zapewniła, że projekt PO nie zamyka drogi do prac nad projektem Komitetu Obywatelskiego. "Chcemy się oprzeć na projekcie twórców, tylko że to potrwa parę miesięcy albo więcej" - powiedziała Śledzińska-Katarasińska. Dopytywana przez posłów opozycji, po co zatem procedować teraz projekt PO, odpowiadała: "Żeby przestać marnować publiczne pieniądze, wyrzucać dziennikarzy i robić programy takie, jakie są".

Śledzińska-Katarasińska argumentowała też, że proponowana obecnie zmiana sposobu powoływania rad nadzorczych pozwoli zapobiec dalszemu "dzieleniu i rozszarpywaniu" mediów publicznych "przez konkretne opcje polityczne". Miałyby temu zapobiec m.in. obligatoryjne konkursy i rekomendacje dla członków rad nadzorczych.

Zastrzeżenia wobec projektu PO płynęły też ze strony poszczególnych klubów parlamentarnych.

Lewica, która wsparła wniosek twórców o przeprowadzenie wysłuchania publicznego zarzucała PO, że "poza kolejką" wprowadza pod obrady swój projekt, podczas gdy w Sejmie od dawna leży projekt SLD, w którym proponuje się wprowadzenie licencji programowych i reformę finansowania mediów publicznych. "Kandydat na prezydenta, popierany przez twórców, przeszkadza przeprowadzeniu przez Sejm projektu, który złożył nasz klub" - mówił Jerzy Wenderlich (Lewica). Zapowiedział jednak, że gdyby padł wniosek o odrzucenie projektu PO, Lewica nie zagłosuje ani za, ani przeciw.

Brak zapisów dotyczących finansowania to jeden z podstawowych zarzutów PiS wobec projektu Platformy. Elżbieta Kruk (PiS) wskazywała też, że wprowadzenie konkursów do rad nadzorczych TVP i PR niczego w mediach publicznych nie zmieni. "Znamy praktykę funkcjonowania konkursów w Polsce, za rządów PO również" - powiedziała.

PSL ma wątpliwości co do rozszerzenia liczby przedstawicieli ministrów, zasiadających w radach nadzorczych TVP i Polskiego Radia. "Tutaj zdecydowanie przechył idzie w kierunku rządu, bo proponuje się aż trzech przedstawicieli poszczególnych ministrów. I o ile przedstawiciel kultury i skarbu mają jakieś prawo do tego, żeby mieć swoich przedstawicieli (...), o tyle minister finansów, który zgodnie z tym projektem nie partycypuje finansowo (...) - poważnie bym się zastanowił, czy jego przedstawiciel musi tam być" - mówił Tadeusz Sławecki (PSL).

Jego zdaniem nie należy też skreślać z ustawy katalogu zadań mediów publicznych. Zapowiedział, że PSL nie będzie głosować przeciwko tej ustawie, jednak chce gwarancji, że rząd poważnie traktuje kwestie abonamentu i będą podjęte rozmowy na temat poprawy jego ściągalności.

Andrzej Halicki (PO) podkreślił, że "na sztandarach PO nigdy nie zostało wyszyte zdanie, iż namawiamy do niepłacenia abonamentu. Póki abonament jest, obowiązkiem każdego obywatela jest płacić abonament" - podkreślił Halicki.

Ministerstwo Kultury podało, że choć całość projektu ocenia pozytywnie, to zastrzeżenia budzi propozycja zmian w katalogu zadań mediów publicznych. Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski wskazywał, że nowela nie rozwiązuje żadnych problemów z mediami publicznymi.

Platforma zapewnia, że podstawowym "celem przedkładanej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji jest odsunięcie gremiów politycznych od zarządzania mediami publicznymi". Jedna z najważniejszych zmian, jakie przewiduje projekt, dotyczy sposobu wyłaniania rad nadzorczych i zarządów w TVP i spółkach Polskiego Radia. Miałaby to robić tak jak dotąd Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, ale nie w zaciszu gabinetu, lecz po przeprowadzeniu jawnego i otwartego konkursu.

Zmniejszyłaby się liczba członków rad nadzorczych. W TVP i Polskim Radiu liczyłyby one nie od pięciu do dziewięciu, ale siedmiu członków. Czterech wyłaniałaby w konkursie KRRiT (spośród kandydatów zgłoszonych przez uczelnie akademickie), trzech pozostałych wskazywaliby ministrowie: kultury, skarbu i finansów.

W regionalnych spółkach radiowych rady nadzorcze miałyby liczyć pięciu członków: trzech z konkursu KRRiT i dwóch ze strony ministrów: kultury i skarbu.

Członkowie rad nadzorczych nie byliby, tak jak dotąd, nieodwoływalni w trakcie kadencji. Odwołać mógłby ich organ powołujący, czyli KRRiT lub właściwy minister. Projekt zakłada, że członek rady nadzorczej mógłby być odwołany w trakcie kadencji wyłącznie w przypadku: rażącego naruszenia prawa, konfliktu interesów lub działania na szkodę spółki.

Zarządy w radiu i telewizji liczyłyby zamiast od jednego do pięciu - od jednego do trzech członków. Powoływała i odwoływałaby ich nie jak obecnie rada nadzorcza, ale KRRiT na jej wniosek. W skład zarządu można byłoby powołać tylko osobę, która wygrała konkurs. Regulamin konkursu ustalałaby KRRiT.

Członek zarządu mógłby być odwołany w trakcie kadencji tylko "z ważnych powodów", a w szczególności: rażącego naruszenia przepisów prawa, pozostawania w konflikcie interesów, działania na szkodę spółki, zaistnienia okoliczności trwale uniemożliwiających sprawowanie funkcji. Rady programowe miałyby być zredukowane z 15 do dziewięciu członków.

Kadencja dotychczasowych rad nadzorczych, zarządów i rad programowych TVP i Polskiego Radia wygasłaby z dniem wejścia w życie projektowanej ustawy. Ten zaś przewidziano na 14 dni od uchwalenia.

Projekt niepokoi jednak środowiska twórcze i organizacje pozarządowe.

Zwracają one uwagę, że projekt wykreśla z obowiązującej Ustawy o rtv art. 21 ust. 1a, czyli katalog zadań mediów publicznych. "Jeśli wejdzie w życie, media publiczne nie będą już musiały współtworzyć polskiej kultury, chronić języka polskiego, tworzyć programów dla Polaków mieszkających za granicą, a nawet produkować własnych programów" - napisano w liście do marszałka Sejmu.

"Taki kształt ustawy - w połączeniu z brakiem jakichkolwiek zabezpieczeń finansowych dla mediów publicznych - uzasadnia podejrzenie, że prawdziwym celem platformy Obywatelskiej jest likwidacja znacznej większości jednostek mediów publicznych" - głosi stanowisko twórców. (PAP)

js/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)