Co najmniej 12 osób zginęło w Afganistanie w trakcie piątkowych manifestacji przeciwko Amerykanom; Afgańczycy protestują od kilku dni przeciwko spaleniu w bazie NATO pod Kabulem egzemplarzy Koranu.
Dwie osoby zginęły w dwóch odrębnych protestach w Kabulu, siedem zginęło w prowincji Herat na zachodzie kraju, dwie inne osoby - w prowincji Chost na wschodzie, jedna w stosunkowo spokojnej prowincji Baghlan na północnym wschodzie.
W Heracie, jak poinformował rzecznik władz, ok. 500 demonstrantów próbowało zaatakować konsulat amerykański.
W stolicy prowincji Chost w marszu protestu uczestniczyło ok. 4000 ludzi.
W związku z niekończącymi się demonstracjami afgańska policja i wojsko są w stanie pogotowia.
Uczestnicy protestów, z których wiele odbyło się po piątkowych modłach, wznosili okrzyki: "Śmierć Amerykanom!" i "Niech żyje islam!" i "Obronimy Koran".
Afganistan chce, by odpowiedzialni za spalenie Koranu stanęli przed sądem.
W nocy z poniedziałku na wtorek egzemplarze Koranu skonfiskowane więźniom w bazie w Bagram, ok. 60 km na północny wschód od Kabulu, zostały spalone, ponieważ Amerykanie obawiali się, że za ich pośrednictwem osadzeni przekazują sobie wiadomości.
Za incydent przepraszał Afgańczyków dowódca Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie, amerykański generał John Allen, a także minister obrony USA Leon Panetta.
List z przeprosinami do prezydenta Hamida Karzaja przesłał też prezydent USA Barack Obama.(PAP)
mmp/ mc/
10862331 10863041 arch.