Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Afganistan: Ostatni dzień kampanii wyborczej

0
Podziel się:

W poniedziałek, który jest ostatnim dniem kampanii przed
czwartkowymi wyborami prezydenckimi i do rad prowincji w Afganistanie, kandydaci walczyli o
poparcie. Główny rywal obecnego prezydenta Hamida Karzaja, Abdullah Abdullah, zebrał ponad 10 tys.
ludzi na kabulskim stadionie.

W poniedziałek, który jest ostatnim dniem kampanii przed czwartkowymi wyborami prezydenckimi i do rad prowincji w Afganistanie, kandydaci walczyli o poparcie. Główny rywal obecnego prezydenta Hamida Karzaja, Abdullah Abdullah, zebrał ponad 10 tys. ludzi na kabulskim stadionie.

Wprawdzie według sondaży Karzaj jest faworytem wyborów, ale dynamiczna kampania prowadzona m.in. przez Abdullaha może odebrać mu głosy i spowodować, że potrzebna będzie druga tura.

Tysiące ludzi zebranych na narodowym stadionie w Kabulu, gdzie za talibów odbywały się publiczne egzekucje, powiewały w poniedziałek niebieskimi chorągiewkami i entuzjastycznie reagowały na słowa Abdullaha. Ludzie tratowali się w bramach, żeby dostać się bliżej swojego kandydata.

"Chcecie głosować na prezydenta, który wypuszcza z więzień morderców, który uwalnia handlarzy opium?" - pytał Abdullah tłum. "Będę ciężko pracować dla ludzi" - zapewniał. Abdullah Abdullah, po ojcu Pasztun, a po matce Tadżyk, jest szczególnie popularny na północy kraju.

Drugi z głównych rywali Karzaja, były minister finansów Ashraf Ghani, zorganizował wiec we wschodniej prowincji Nangarhar. Wzywał 5 tys. zwolenników do "zastąpienia skorumpowanego rządu prawowitym rządem". Zapewnił, że "wyżywi Afgańczyków przez 100 lat" dzięki swojemu programowi ekonomicznemu zmierzającemu do stworzenia "miliona miejsc pracy".

Według piątkowego sondażu Karzaj z 44 proc. poparcia wyprzedza swoich trzech byłych ministrów: Abdullaha Abdullaha (26 proc.), byłego ministra planowania i rozwoju Ramazana Bashardosta (10 proc.) oraz Ghaniego (6 proc.). W sumie kandydatów jest ok. 30. W poniedziałek czterej mniej znaczący pretendenci ogłosili, że wycofują się z wyścigu i przekazują poparcie Karzajowi.

Obawy obserwatorów i władz budzi bezpieczeństwo w dniu wyborów. Talibowie zagrozili właśnie po raz pierwszy, że będą atakować bezpośrednio punkty wyborcze. Wzywają też do bojkotu głosowania narzuconego przez "najeźdźców" z Zachodu.

Bojownicy udowodnili w sobotę, że są w stanie atakować nawet najlepiej chronione miejsca. Eksplozja w centrum Kabulu, przed siedzibą natowskich sił ISAF, kosztowała życie siedmiu cywilów; ok. 90 osób zostało rannych.

Afgańska komisja wyborcza oceniała w zeszłym tygodniu, że blisko 12 proc. z 7 tys. punktów wyborczych może w dniu głosowania pozostać zamkniętych ze względu na niemożność zapewnienia bezpieczeństwa.

Na czas wyborów do Afganistanu skierowano w tym roku ponad 30 tys. żołnierzy USA. Liczba zagranicznych żołnierzy po raz pierwszy przekroczyła 100 tys., w tym ponad 62 tys. Amerykanów. (PAP)

ksaj/ ap/

4584566 4584377

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)