Aktywiści Greenpeace manifestowali w czwartek przed południem w krakowskim hotelu Sheraton, gdzie premier Donald Tusk spotykał się z szefami rządów Węgier, Rumunii i Ukrainy. Po zakończeniu tych spotkań Tusk krótko rozmawiał też z działaczkami Greenpeace.
Czworo przedstawicieli organizacji w czerwonych kombinezonach z napisami "Greenpeace" przypięło się na linach do balkonów czteropiętrowego atrium hotelu; rozwiesili transparent z hasłem "Czas na solidarność w ratowaniu klimatu". Transparent miał 20 metrów szerokości i 8 wysokości. Zielone słowo "Solidarność" napisano na nim "solidarycą", znaną z emblematów związku zawodowego. Zamiast flagi wkomponowanej w literę "N" w oryginalnym napisie, umieszczono trójramienny wiatrak turbiny wiatrowej.
Koordynator Kampanii Klimatyczno-Energetycznej Greenpeace Julia Michalak powiedziała dziennikarzom, że działacze chcą przekazać premierowi swoje postulaty dotyczące podjęcia przez Polskę działania na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i pomocy dla krajów rozwijających się w walce ze zmianami klimatu.
"Domagamy się, żeby premier Tusk zadeklarował, iż osobiście pojedzie do Kopenhagi na szczyt klimatyczny, w grudniu tego roku" - powiedziała. Jak mówiła, 20 lat temu Solidarność była kluczem do obalenia komunizmu, a dzisiaj solidarność międzynarodowa jest niezbędna, by powstrzymać niebezpieczne zmiany klimatu.
Premier Tusk, wychodząc z hotelu po zakończeniu spotkań z szefami rządów, na krótko zatrzymał się przy przedstawicielkach Greenpeace, które wręczyły mu postulaty tej organizacji na grudniowy szczyt klimatyczny w Kopenhadze.
"Chciałyśmy przekazać panu premierowi nasze postulaty na spotkanie klimatyczne w Kopenhadze (...) i zaapelować, aby pojechał pan tam osobiście i aby Polska wsparła solidarnie i odpowiedzialnie walkę ze zmianami klimatycznymi" - zwróciła się do premiera Julia Michalak.
"O.K. Zadanie przyjmuję" - zapewnił szef rządu. "Wybieram się (...) Też nam zależy na tym, żeby to się zakończyło sukcesem. Podziwiam waszą operatywność" - powiedział Tusk.
Dziennikarze pytali premiera, co sądzi o transparencie Greenpeace. "Bardzo podoba mi się ten baner" - ocenił szef rządu.
"Przez dziesięć lat pracowałem na takim sprzęcie (alpinistycznym- przyp. PAP), dlatego przypomniałem sobie moje młode lata - taka miła niespodzianka" - podsumował, nawiązując do czasu, kiedy pracował na wysokościach przy czyszczeniu wysokich obiektów.
Kilkadziesiąt minut po wyjściu premiera, który udał się na Wawel, aby wziąć udział w obchodach 20. rocznicy odzyskania wolności i upadku komunizmu, aktywiści Greenpeace zwinęli transparent. Policja nie interweniowała; działaczy wylegitymowali funkcjonariusze BOR.
Według ustaleń PAP aktywiści Greenpeace z Niemiec i Polski najprawdopodobniej byli mieszkańcami hotelu. Służby prasowe hotelu nie potwierdziły, ale też nie wykluczyły tego. "Ochrona hotelu Sheraton wraz z funkcjonariuszami BOR sprawdza, w jaki sposób te osoby przedostały się na teren hotelu" - powiedziała PAP przedstawicielka hotelu, Joanna Cigorin.(PAP)