Amerykańska Polonia pożegnała pułkownika AK Bruno Marka Nadolczaka, cichociemnego pseudonim "Piast", który po ciężkiej chorobie w wieku 97 lat zmarł 11 września w stanie New Jersey.
Pogrzeb odbył się w środę na polskim cmentarzu w Doylestown w stanie Pensylwania, gdzie znajduje się Narodowe Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej. Trumna z ciałem pułkownika Nadolczaka została złożona w kwaterze weteranów wojennych.
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyła żona pułkownika Aldona Nadolczak, dzieci oraz najbliżsi przyjaciele. Obecny był też przedstawiciel ambasady RP w Waszyngtonie oraz grupa Kadetów Pułaskiego z Nowego Jorku.
"Był to przede wszystkim człowiek honoru. Był zagorzałym patriotą, który nie szedł na kompromis w sprawach istotnych. Dla niego sprawą najważniejszą była sprawa Polski" - powiedział PAP Krzysztof Czuj z Polsko-Amerykańskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej.
Pułkownik Nadolczak urodził się w Chinach. Jego rodzice powrócili do Polski, kiedy miał dziewięć lat. Ukończył Uniwersytet Poznański. Do wojska został zmobilizowany w 1937 roku, a potem przerzucony do Niemiec w celach wywiadowczych.
Po wybuchu II wojny światowej został wcielony do 360. pułku piechoty w Warszawie. Był więziony w niemieckim obozie jenieckim. Po ucieczce w 1940 roku powrócił do Polski. W tym samym roku przedostał się na Zachód, najpierw do Francji, a potem do Wielkiej Brytanii, gdzie został wcielony do oddziału cichociemnych - komandosów przerzucanych drogą lotniczą do kraju.
W 1944 roku Nadolczak został zrzucony do Polski w celu zorganizowania wojskowego podziemia do walki z Sowietami. Działał w zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość, w ramach którego przedstawił raport o ludobójstwie i zsyłkach Polaków do ZSRR.
W 1945 roku przedostał się do Londynu. Do USA dotarł wraz z żoną Aldoną w 1953 roku.
Joanna Trzos (PAP)
tos/ ap/ gma/