Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Argentyna: Załoga polskiego jachtu już w porcie Ushuaia

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź armatora i oświadczenie spółki Intersport
#

# dochodzi wypowiedź armatora i oświadczenie spółki Intersport #

15.12. Buenos Aires (PAP) - Do portu Ushuaia, na południu Argentyny, przetransportowano pięciu żeglarzy z polskiego jachtu, który rozbił się w poniedziałek, a także ciała dwóch ofiar śmiertelnych - powiedziała w środę PAP rzeczniczka ambasady RP w Buenos Aires Edyta Kwiatkowska-Faryś.

Zbigniew Jałocha, prezes krakowskiego stowarzyszenia "Concept Sailing", które jest właścicielem jachtu, powiedział PAP, że śmierć ponieśli kapitan i jego brat, których sztormowa fala zmyła z pokładu.

Notowana na warszawskiej giełdzie spółka Intersport poinformowała na swoich stronach internetowych, że w wypadku zginął wiceprezes Marek Radwański (kapitan statku). Był od 21 lat ściśle związany ze spółką, jako założyciel firmy i jednocześnie znaczący akcjonariusz. Do czasu wypadku pełnił funkcję wiceprezesa ds. rozwoju - poinformował Intersport. Pozostawił żonę i dwie córki.

Jacht rozbił się w poniedziałek w Kanale Beagle, w Ziemi Ognistej, z powodu złych warunków pogodowych.

Edyta Kwiatkowska-Faryś PAP zapewniła, że pięciu rozbitków czuje się dobrze. "Trzy osoby zostały przewiezione na badania do szpitala argentyńskiej marynarki wojennej w Ushuaia. Jeden z załogantów ma ranę głowy, ale niezagrażającą życiu" - przekazała Kwiatkowska-Faryś. Dodała, że ocaleni są zadowoleni, że są już na miejscu w porcie Ushuaia i dziękują za pomoc marynarce wojennej.

Żeglarze nie skorzystali z zaproszenia na okręt marynarki wojennej i zdecydowali się zostać w hotelu w Ushuaia; będą tam przebywać do soboty, kiedy to najprawdopodobniej wylecą do Polski - przekazała rzeczniczka.

Według polskiej placówki, na miejscu jest przedstawiciel agencji, reprezentującej właściciela jachtu, więc zapewniona jest obsługa związana z formalnościami dotyczącymi wraku. W drodze do Argentyny jest także przedstawiciel armatora. Ambasada nie ma informacji na temat stanu wraku.

Dzień wcześniej Kwiatkowska-Faryś mówiła, że ratownicy w śmigłowcu zlokalizowali na skałach dwóch zaginionych członków siedmioosobowej załogi, którzy - ich zdaniem - nie żyją. Przetransportowanie rozbitków i ciał na stały ląd było utrudnione przez złą pogodę.

Prezes krakowskiego stowarzyszenia "Concept Sailing" powiedział PAP, że najprawdopodobniej przyczyną tragedii był ekstremalny sztorm.

"Uciekając przed ciężką pogodą załoga dopłynęła do zatoki, gdzie udało jej się schronić przed wiatrem i falą. Wezwała na pomoc argentyńską marynarkę wojenną, ponieważ na jachcie było już za mało paliwa na samodzielny rejs. Niestety, po paru godzinach także i w tej spokojnej zatoce pogoda znacznie się pogorszyła. Zrobił się tam istny kocioł. Fale sięgały 10 metrów wysokości" - opowiedział PAP Zbigniew Jałocha.

Armator dodał, że wielka fala zmyła kapitana i jego brata z pokładu jachtu; będąc w wodzie nie zdołali już chwycić się ani tratwy ratunkowej, ani koła ratunkowego. "Sam jacht z resztą załogi obrócił się jak pudełko zapałek i uderzył o skały" - powiedział.

Argentyńska prasa podaje, że polski jacht ma złamany maszt i inne uszkodzenia.

Jacht był w trakcie rejsu dookoła świata (ze zmieniającymi się załogami), który miał się zakończyć w końcu października przyszłego roku. Trasa obecnego etapu wiodła wokół przylądka Horn. Jacht miał wypłynąć i powrócić do Ushuaia, a po drodze odwiedzić naukowców w polskiej stacji im. Arctowskiego na Antarktydzie.

Jacht "Nashachata" został zbudowany w 2007 r., ma 28 ton wyporności.(PAP)

ksaj/ rop/ awy/ ro/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)