Tysiące Ormian zebrało się w piątek na ulicach Erywania, aby domagać się dymisji rządu i zaapelować do społeczeństwa o mobilizację przeciwko władzy na wzór wydarzeń w Egipcie, gdzie po 30 latach rządów prezydent Hosni Mubarak ustąpił w wyniku protestów społecznych.
Ponad pięć tysięcy ludzi zebrało się w centrum stolicy Armenii, występując przeciwko polityce władz, trudnym warunkom społecznym i wzrostowi inflacji.
"Ruch na rzecz zmiany rządu rozpoczął się w Kirgistanie, a w Tunezji i Egipcie trwa. Wcześniej czy później dotrze i do nas, gdyż sytuacja w Armenii nie jest lepsza, a nienawiść do władz - nie mniej silna" - powiedział jeden z liderów opozycji, były prezydent Lewon Ter-Petrosjan.
Do demonstracji doszło, gdy mająca w parlamencie większość koalicja rządowa wyraziła w czwartek poparcie dla prezydenta Serża Sarkisjana, który zamierza ubiegać się o reelekcję w wyborach w 2013 roku.
Prezydent Sarkisjan jest krytykowany w kraju za fiasko normalizacji stosunków z Turcją. Erywań zamroził w ubiegłym roku ratyfikację umów normalizujących stosunki dyplomatyczne między obydwoma krajami.
Oba państwa dzieli sprawa masakr Ormian w latach 1915-1917, za czasów Imperium Ottomańskiego. Erywań określa je jako ludobójstwo, z czym nie zgadza się Ankara.
Opozycja zarzuca Sarkisjanowi, że brutalnie rozprawił się z uczestnikami protestów, kontestującymi wyniki wyborów prezydenckich w lutym 2008 roku. Zginęło wtedy ośmiu cywilów i dwóch policjantów, a dziesiątki osób zostały ranne. Kontrkandydatem Sarkisjana był wtedy Ter-Petrosjan. (PAP)
jo/ mc/
8372731