Do 65 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożarów lasów i buszu na południowym wschodzie Australii - poinformowała w niedzielę policja stanu Wiktoria, najbardziej dotkniętego pożogą regionu.
Poprzedni bilans wynosił 35 ofiar śmiertelnych.
Kolejne ciała wydobyto ze zgliszczy w miastach i na farmach na północ od Melbourne, stolicy stanu Wiktoria.
Władze Australii zapowiedziały, że srodze ukażą podpalaczy, którzy - według nich - przyczynili się do tragedii.
Pożary, mimo wysiłków tysięcy strażaków, szalały przez całą noc z soboty na niedzielę, trawiąc lasy, farmy i małe osady w stanach Wiktoria i Nowa Południowa Walia oraz w okolicach stolicy kraju Canberry. Silne wiatry podsyciły w sumie około 50 pożarów.
W 85 miastach stanu Wiktoria ogłoszono alarm przeciwpożarowy.
Tegoroczne pożary, podsycane przez wiatr, wysoką temperaturę sięgającą 46 stopni Celsjusza i utrzymującą się od długiego czasu suszę, są jednymi z najtragiczniejszych w historii Australii.
Władze obawiają się, że liczba ofiar może wzrosnąć. (PAP)