Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

B. oficerowie WSI niewinni w wątku "dzikiej lustracji" b. wiceszefa ABW

0
Podziel się:

Dwaj b. oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych są już ostatecznie
uniewinnieni z zarzutów związanych z próbą wyniesienia przez nich w 2004 r. z WSI tajnych akt.
Dotyczyły one "dzikiej lustracji" ze strony WSI wobec ówczesnego wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego Mieczysława Tarnowskiego.

Dwaj b. oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych są już ostatecznie uniewinnieni z zarzutów związanych z próbą wyniesienia przez nich w 2004 r. z WSI tajnych akt. Dotyczyły one "dzikiej lustracji" ze strony WSI wobec ówczesnego wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Mieczysława Tarnowskiego.

W czwartek siedmioosobowy skład Sądu Najwyższego oddalił - jako "oczywiście bezzasadną" - kasację prokuratora wojskowego od uniewinnienia Arkadiusza T. i Andrzeja M. przez sądy wojskowe dwóch instancji. Uzasadnienie decyzji SN jest nieznane, posiedzenie i postanowienie SN były niejawne - jak i cały proces. T. i M. byli oskarżeni o wykorzystanie tajemnicy państwowej wbrew ustawie (grozi za to do pięciu lat więzienia) oraz przekroczenie uprawnień (do trzech lat).

Sprawa była odpryskiem głośnej "dzikiej lustracji" Tarnowskiego przez WSI. W marcu 2004 r. przedstawiono go prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu do nominacji generalskiej. Jego przełożony, szef ABW Andrzej Barcikowski w ostatniej chwili "ze względów formalnoprawnych" wycofał wniosek o awans, zatwierdzony już przez prezydenta i premiera. Media alarmowały, że awans zablokowały WSI, które zaprzeczały takiej interpretacji. Barcikowski przyznał jednak potem, że szef WSI gen. Marek Dukaczewski dzwonił do niego z "zastrzeżeniami" co do Tarnowskiego (który po całej sprawie sam odszedł z ABW).

Według mediów, WSI uznały, iż Tarnowski miał zataić, że od 1978 do 1990 r., jako zawodowy żołnierz, był tajnym współpracownikiem wojskowych służb specjalnych PRL. Zdaniem prasy i polityków ówczesnej opozycji skandalem było, że WSI nie przesłały materiałów o Tarnowskim rzecznikowi interesu publicznego, wykorzystały je zaś do zablokowania awansu - zwłaszcza, że w archiwach nie było zobowiązania Tarnowskiego do współpracy, żadnych raportów ani pokwitowań.

"Gazeta Wyborcza" donosiła, że T. dostał rozkaz napisania raportu o rzekomym znalezieniu w WSI nieznanych materiałów sprzed 1989 r., w tym odpisów rejestrów, w których Tarnowski miał występować jako agent. Akta, jako "odnalezione w ostatnim czasie", T. miał przekazać do IPN. To właśnie do IPN powinny już w 2001 r. trafić wszystkie materiały służb PRL nt. Tarnowskiego. T. odmówił podpisania niezgodnego z prawdą raportu i zdecydował się wraz z kolegą skopiować część materiałów WSI, nie chcąc uczestniczyć w nielegalnych działaniach. Chciał wynieść je z WSI; jednak przed wyjściem zrewidowano go i odebrano materiały.

Sprawę T. - zwolnionego z WSI - badała sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. "Działałem w interesie państwa polskiego" - mówił wtedy T. dziennikarzom. Speckomisja zawiadomiła o sprawie prokuraturę, uznając, że Dukaczewski i jego poprzednik gen. Tadeusz Rusak złamali ustawę lustracyjną, nie przekazując materiałów nt. Tarnowskiego rzecznikowi lub IPN. Szefowi MON Jerzemu Szmajdzińskiemu, który miał o wszystkim wiedzieć, komisja zarzucała brak nadzoru nad WSI. Dukaczewski wiele razy powtarzał, że nie ma sobie nic do zarzucenia i że nie złamał prawa. Do prokuratury zwrócił się też ówczesny RIP Bogusław Nizieński w sprawie możliwości przestępstwa nieprzekazania mu materiałów.

W 2008 r. warszawska prokuratura uznała, że ani Szmajdziński, ani Dukaczewski nie popełnili przestępstwa przekroczenia uprawnień w sprawie "dzikiej lustracji". Śledztwo umorzono z "braku cech przestępstwa".

Z doniesienia Dukaczewskiego Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła zaś śledztwo wobec T. i M., których oskarżono o bezprawne wykorzystanie tajemnicy państwowej i przekroczenie uprawnień.

W marcu br. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił ich od obu zarzutów, co w lipcu podtrzymała Izba Wojskowa SN jako sąd apelacyjny. Kasację do poszerzonego składu SN wniosła prokuratura, kwestionując uznanie przez sądy, że skopiowanie tajnych akt nie wyczerpuje znamion przestępstwa "wykorzystania tajemnicy wbrew ustawie". W kasacji wnoszono o ponowny proces oficerów.

Po decyzji SN prokurator powiedział PAP, że należy się zastanowić nad nowelizacją prawa - tak by jednoznacznie precyzowało, że każde wykorzystanie tajemnicy, w tym także samo skopiowanie tajnych akt, jest przestępstwem. Obrońca oficerów (którzy nie przyszli do SN) mec. Dominika Gładki wnosiła o oddalenie kasacji. "Nie doszło do wykorzystania tajemnicy" - argumentowała. Z decyzji SN była "bardzo zadowolona".

Gen. Dukaczewski był szefem WSI od 2001 r. do listopada 2005 r. (wcześniej był podsekretarzem stanu w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego). Został odwołany po objęciu rządów przez PiS, który w 2006 r. rozwiązał WSI jako działające przeciw "polskiej racji stanu" - co Dukaczewski kwestionował.(PAP)

sta/ wkr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)