B. poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński, główny świadek w tzw. seksaferze Aneta K. oraz inny b. poseł tej partii Waldemar B. staną przed sądem, oskarżeni o przywłaszczenie pieniędzy wpłacanych przez członków Samoobrony w latach 2002-2004. Łyżwiński jest też oskarżony o przywłaszczenie pieniędzy z Kancelarii Sejmu.
Jak poinformował we wtorek PAP rzecznik piotrkowskiej prokuratury Witold Błaszczyk, akt oskarżenia w tej sprawie przesłany został do Sądu Rejonowego w Tomaszowie Mazowieckim.
Według prokuratury, cała trójka, działając wspólnie i w porozumieniu, z góry powziętym zamiarem, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadziła do niekorzystnego rozporządzenia mieniem osób, które wpłacały pieniądze na kampanię wyborczą Samoobrony.
Chodzi o kilkudziesięciu kandydatów na radnych w wyborach samorządowych w 2002 roku. Wpłacali oni pieniądze - w sumie 60 tys. zł - za umieszczenie ich na listach wyborczych. Nie trafiły one jednak na konto Samoobrony. Zdaniem śledczych, cała trójka z góry założyła, że wpłacane pieniądze przejmą i przeznaczą na własne potrzeby. Aneta K. była wówczas dyrektorem biura Łyżwińskiego.
Oskarżonym grozi do 8 lat więzienia, nie przyznają się do zarzucanych im czynów.
W trakcie śledztwa wyszło również na jaw, że Łyżwiński przywłaszczył pieniądze pochodzące z Kancelarii Sejmu. Według prokuratury, we wrześniu 2004 r. b. poseł przywłaszczył 62,8 tys. zł. Pieniądze przelał z konta swojego tomaszowskiego biura poselskiego na konto Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie jako zapłatę za zakup przez jego synów nieruchomości rolnej położonej w gminie Biała Rawska.
Ustalono także, że w marcu 2005 r. przywłaszczył on kolejne 110 tys. zł, przelewając tę kwotę z konta swojego biura poselskiego na konta należące do syna.
Według prokuratury, pieniądze te były wypłacane na prowadzenie biura poselskiego i poseł nie miał prawa nimi inaczej rozporządzać. Tym samym - zdaniem śledczych - działał na szkodę Kancelarii Sejmu. Za te czyny może mu grozić kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety K., b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi.
6 maja przed sądem w Piotrkowie Tryb. ma się rozpocząć proces dotyczący seksafery. Na ławie oskarżenia usiądą - Stanisław Łyżwiński oraz lider Samoobrony Andrzej Lepper. Pierwszy z nich oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a obaj b. posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii. Obaj nie przyznają się do winy. Lepperowi grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia.
Łyżwiński przebywa w areszcie od sierpnia ub.r.; ostatnio sąd przedłużył mu areszt do 23 lipca.(PAP)
jaw/ wkr/ mow/