Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Bartnik: młodzi Polacy wyjadą uczyć się zawodu w Niemczech

0
Podziel się:

W 2011 r. refundowanie kosztów nauki zawodu w Polsce będzie ograniczone.
Tymczasem Niemcy oferują młodym Polakom, którzy będą uczyć się rzemiosła u nich, ok. 1 tys. euro
miesięcznie i gwarancję pracy - powiedział PAP prezes Związku Rzemiosła Polskiego Jerzy Bartnik.

W 2011 r. refundowanie kosztów nauki zawodu w Polsce będzie ograniczone. Tymczasem Niemcy oferują młodym Polakom, którzy będą uczyć się rzemiosła u nich, ok. 1 tys. euro miesięcznie i gwarancję pracy - powiedział PAP prezes Związku Rzemiosła Polskiego Jerzy Bartnik.

"W 2011 r. na rachunku Funduszu Pracy ma być zamrożone ponad 4,5 mld zł, które powinny być wykorzystane na aktywne formy walki z bezrobociem, w tym przynajmniej część na refundację wynagrodzeń młodocianych pracowników (w wieku od 15 do 18 lat) uczących się zawodu, najczęściej w zakładach rzemieślniczych" - powiedział Bartnik. Dodał, że "jeśli rzemieślnicy nie będą otrzymywać refundacji kosztów szkolenia, a przy blokadzie wydatków z Funduszu Pracy tak właśnie się stanie, za kilka lat w Polsce zabraknie fachowców z wykształceniem zawodowym".

Zdaniem Bartnika brak środków na refundację szkoleń młodocianych pracowników stanie się problemem także dlatego, że od kwietnia 2011 r. otwiera się niemiecki rynek pracy i Polacy będą mogli tam pracować bez zezwolenia.

Minister pracy Jolanta Fedak powiedziała PAP, że "Niemcy już organizują specjalne programy przygraniczne, w ramach których proponują młodym Polakom naukę zawodu z wynagrodzeniem większym od polskiego zasiłku dla bezrobotnych". "Gdy młody człowiek będzie uczył się zawodu, języka i dostanie jeszcze za to pieniądze, to normalne, że może chcieć tam zostać" - dodała. Szefowa resortu pracy zaznaczyła, że na razie nie zna jeszcze skali tego zjawiska, "ale na pewno trzeba to sprawdzić".

Od 1991 Fundusz Pracy pozostaje pod jurysdykcją ministerstwa pracy. Ma on charakter funduszu celowego. Zgromadzone w nim środki są przeznaczane przez urzędy pracy na zasiłki dla bezrobotnych, finansowanie prac interwencyjnych, robót publicznych, szkoleń bezrobotnych, rozwój poradnictwa zawodowego oraz na rozwój systemów informatycznych i badania rynku pracy.

Powołując się na badania przeprowadzone w ostatnich tygodniach przez agencję zatrudnienia Manpower Polska, prezes ZRP poinformował, że "51 proc. pracodawców w Polsce deklaruje, iż ma trudności ze znalezieniem kandydatów do pracy o odpowiednich kwalifikacjach". Zaznaczył, że braki kadrowe dotyczą przede wszystkim pracowników fizycznych, szefów kuchni i kucharzy, menadżerów projektów.

"Osób, które uczą się w Polsce zawodu poprzez pracę łącznie jest ok. 117 tys., z tego 94 tys. zatrudniają firmy rzemieślnicze" - powiedział Bartnik. Wyjaśnił, że umowa o pracę w celu nauki zawodu trwa trzy lata. "Młodociany pracownik zarabia niewiele ponad 100 zł miesięcznie i to właśnie ta kwota - plus ok. 40 zł składki na ZUS - powinna być refundowana przez Fundusz Pracy" - dodał.

Zdaniem Bartnika "choć Fundusz Pracy jest elementem budżetu państwa, to jednak trzeba pamiętać, że zgromadzone w nim środki pochodzą ze składek pracodawców i powinny być wydawane jedynie na cele ustawowe, w tym na szkolenia młodych ludzi, którzy wkrótce będą wchodzili na rynek pracy".

Prezes ZRP poinformował, że z jego rozmów z niemieckimi kolegami wynika, iż w Niemczech jest dramatyczna sytuacja, jeśli chodzi o nabór młodych ludzi do nauki zawodu. "Niemcy mają bardzo dobre ośrodki szkolenia zawodowego działające przy izbach rzemieślniczych, a nie mają kogo w nich szkolić. Dlatego zamierzają zapraszać Polaków, którym będą oferować wynagrodzenie od ok. 750 euro miesięcznie w pierwszym roku nauki do ok. 1,5 tys. euro w trzecim, ostatnim roku nauki zawodu" - wyjaśnił Bartnik. Zaznaczył, że uczniowie dostaną dodatkowo zakwaterowanie z wyżywieniem.

"Młodzi Polacy, którzy zechcą uczyć się rzemiosła w Niemczech będą musieli znać jedynie podstawy języka niemieckiego; reszty douczą się już na miejscu. Będą też mieli gwarancję zatrudnienia z dobrym wynagrodzeniem. Przy takich warunkach nie ma co liczyć na to, że takie osoby wrócą do Polski, gdzie zarobią ok. 1,4 tys. zł" - powiedział Bartnik.

Anna Grabowska (PAP)

awk/ mki/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)