Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

BBC: Whisky prosto z antarktycznego lodu

0
Podziel się:

Dwie skrzynki szkockiej whisky, przywiezione przez słynnego polarnika
Ernesta Shackletona i schowane wiek temu na Antarktydzie, zostaną wydobyte z lodu - donosi w
poniedziałek internetowy serwis BBC.

Dwie skrzynki szkockiej whisky, przywiezione przez słynnego polarnika Ernesta Shackletona i schowane wiek temu na Antarktydzie, zostaną wydobyte z lodu - donosi w poniedziałek internetowy serwis BBC.

Whisky McKinlay została schowana pod domkiem zbudowanym przez Shackletona w czasie jego nieudanej wyprawy na biegun południowy w 1909 roku.

Odnaleziono ją trzy lata temu. Tkwi w lodzie na przylądku Royds na wyspie Rossa.

Nowozelandzka organizacja zajmująca się dziedzictwem na Antarktydzie (Antarctic Heritage Trust) zamierza użyć specjalnych narzędzi tnących do wydobycia z lodu trunku zmagazynowanego przez polarnika.

Skrzynki i butelki najpierw przejdą zabiegi konserwacyjne w Nowej Zelandii, a następnie zostaną odesłane z powrotem na wyspę Rossa, gdzie Antarctic Heritage Trust przywraca chatkę do pierwotnego stanu.

Antarktyczna ekspedycja Shackletona opuszczała Cape Royds w marcu 1909 w pośpiechu, by zdążyć, zanim zimowe lody skują morze. W domku zostawiła część wyposażenia i zapasów, w tym whisky.

"Osobiście sądzę, że musiano ją zostawić przez pomyłkę; trudno uwierzyć, że zostawia się dwie nieopróżnione skrzynki" - powiedział rzecznik Antarctic Heritage Trust, Al Fastier.

Destylatorzy Whyte and Mackay, do których należy marka McKinlay, chętnie weszliby w posiadanie butelki lub choćby próbki whisky, której od lat już się nie produkuje. Mistrz kompozycji w firmie, Richard Paterson, powiedział, że mogliby wówczas podjąć próbę odtworzenia trunku, jaki na Antarktydę zabrał Shackleton.

Shackleton - wyczerpany, głodny, z odmrożeniami - około stu mil (160 km) od bieguna podjął decyzję o powrocie. Choć do celu wyprawy nie dotarł, w Anglii został bohaterem narodowym i otrzymał tytuł szlachecki. Stał się znany jako dowódca, dla którego najważniejsi są ludzie - z jego ekspedycji nikt nie zginął. Sam miał później mawiać, że "lepszy żywy osioł od padłego lwa".

Na biegun południowy dwa lata później dotarł Norweg Roald Amundsen. (PAP)

klm/ mc/

int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)