W powiatowych urzędach pracy na Warmii i Mazurach od stycznia rozpoczną się zwolnienia pracowników. Starostowie, którym urzędy te podlegają, tłumaczą, że są zmuszeni do zwolnień, bo otrzymają mniej pieniędzy na funkcjonowanie placówek.
Wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie Tomasz Szarek powiedział PAP, że z jego informacji wynika, iż w każdym z powiatowych urzędów pracy na Warmii i Mazurach zwolnionych może być od 3 do 10 pracowników. W skali województwa może to być nawet do 200 osób.
"Może się zdarzyć, że osoby, które w powiatowych urzędach pracy zajmowały się pomocą bezrobotnym, same staną w kolejce po zasiłek" - podkreślił Szarek.
Starosta powiatu olsztyńskiego Mirosław Pampuch powiedział PAP, że w 2012 roku starostwa powiatowe otrzymają o 50 proc. mniej pieniędzy z tak zwanego funduszu pracy. Z tego funduszu wynagradzani są pracownicy powiatowych urzędów pracy. "W związku ze zmniejszonym budżetem starostowie muszą dokonać redukcji zatrudnienia" - wyjaśnił.
Starostowie, by zmniejszyć skalę zwolnień w powiatowych urzędach pracy, zabezpieczają własne środki na funkcjonowanie placówek w przyszłym roku. Starosta olsztyński powiedział, że w projekcie przyszłorocznego budżetu zabezpieczył z własnych środków około 600 tys. zł.
Dodał, że ostatecznie o kwocie, jaka będzie przeznaczona na funkcjonowanie urzędu pracy, zdecydują radni powiatu na sesji budżetowej. Według Pampucha skierowanie środków własnych na utrzymanie pracowników w powiatowych urzędach pracy może odbyć się kosztem planów inwestycyjnych.
"Utrzymamy pracowników, ale będziemy musieli na przykład zredukować wydatki na drogi, szpitale czy szkoły" - wyjaśnił.
Starosta giżycki Wacław Strażewicz powiedział w czwartek, że w giżyckim urzędzie pracy w związku z oszczędnościami będzie musiał zwolnić 6 osób. "To przykre, ale nieuniknione" - ocenił. (PAP)
ali/ pad/ bk/