Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Będzie referendum w sprawie odwołania prezydenta Łodzi

0
Podziel się:

#
dochodzą wypowiedzi wiceprezydenta Łodzi i radnych
#

# dochodzą wypowiedzi wiceprezydenta Łodzi i radnych #

20.11. Łódź (PAP) - 17 stycznia odbędzie się referendum w sprawie odwołania prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego. Wniosek o jego przeprowadzenie złożyli politycy lokalnego SLD. Zarzucają Kropiwnickiemu m.in. paraliż komunikacyjny w mieście, brak strategii rozwoju, zwiększające się zadłużenie miasta oraz kosztowane podróże zagraniczne.

Inicjatorzy referendum złożyli w delegaturze Krajowego Biura Wyborczego listy z ponad 89 tys. podpisów łodzian pod wnioskiem o jego przeprowadzenie.

Jak poinformowała w piątek PAP dyrektor KBW w Łodzi Grażyna Majerowska-Dudek, wniosek jest ważny. Po weryfikacji podpisów okazało się, że został poparty ponad 60 tysiącami podpisów uznanymi za spełniające wymogi.

"Dzisiaj Komisarz Wyborczy podpisał sprawozdanie potwierdzające badania wykazu osób popierających wniosek. Oprócz wykazów podpisów, które zostały dołączone, cały wniosek musiał spełniać wymogi formalno-prawne" - zaznaczyła Majerowska-Dudek.

Dodała, że w sobotę Komisarz Wyborczy w Łodzi podpisze postanowienie zarządzające przeprowadzenie referendum. Od tego momentu rozpocznie się kampania referendalna.

Wniosek o przeprowadzenie referendum lokalnego w sprawie odwołania prezydenta Łodzi przed upływem kadencji złożyli lokali politycy SLD. Pod wnioskiem dołączono 89 tys. 343 podpisy. Do przeprowadzenie referendum potrzebnych było 60 tys. 396 ważnych podpisów.

"Sprawdzaliśmy podpisy do pewnego momentu, w sumie zostało zweryfikowanych ok. 77 tys. podpisów. Stwierdziliśmy, że ponad 61 tys. z tych podpisów było ważnych" - dodał szefowa KBW w Łodzi. Część podpisów było nieważnych z przyczyn formalnych m.in. brakowało pełnego numeru PESEL, bądź nieczytelne było imię lub nazwisko.

Majerowska-Dudek przypomniała, że aby referendum było ważne musi w nim wziąć udział 3/5 wyborów głosujących w drugiej turze ostatnich wyborów, czyli ponad 115 tysięcy mieszkańców miasta.

Inicjatorzy referendum - politycy SLD - zarzucają prezydentowi Łodzi m.in. paraliż komunikacyjny w mieście, brak strategii rozwoju, zwiększające się zadłużenie miasta oraz kosztowane podróże zagraniczne.

Przewodniczący Klubu Radnych Lewicy Dariusz Joński powiedział w piątek dziennikarzom, że referendum to "rozprawa między mieszkańcami Łodzi a prezydentem".

"Od samego początku mówiliśmy, że to nie partie polityczne będą decydowały o tym, czy prezydent będzie odwołany czy nie. Łodzianie są zdecydowani. Jedni uwielbiają prezydenta, a 90 procent go nienawidzi. Mieszkańcy Łodzi w pierwszym etapie bardzo licznie powiedzieli, że mają dość rządów prezydenta Kropiwnickiego. Liczę, że 150 tys. łodzian pójdzie na referendum i odda w nim swój glos" - powiedział Joński.

Zdaniem Kropiwnickiego, pomysł referendum to "awantura polityczna, strata czasu i pieniędzy". "To jest taka gra, która ma pozwolić wrócić formacji lewicowej na pierwsze strony gazet i odbudować beznadziejną już sytuację polityczną, a przy tym jest to bardzo kosztowne. Uważam, że dla miliona złotych, które będzie kosztowało to referendum, po prostu można znaleźć znacznie lepsze przeznaczenie" - mówił kilkanaście dni temu Kropiwnicki.

Przyznał wówczas, że martwi go fakt, iż kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców miasta jednak podpisało się pod wnioskiem o referendum. "Martwi mnie to, ale walczyłem o demokrację w swoim czasie, nawet swoje odsiedziałem, więc muszę szanować i traktować demokrację bardzo, bardzo poważnie" - mówił Kropiwnicki.

Na piątkowym spotkaniu z dziennikarzami wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski poinformował, że nie weźmie udziału w styczniowym referendum.

"Jestem przeciwny kosztownej głupocie. Opowiadam się po stronie rozsądku. Zatem dokonuję wyboru i nie uczestniczę w referendum szkodzącym miastu. Swój obowiązek demokratyczny spełnię jesienią 2010 roku" - poinformował Tomaszewski.

Dodał, że milion zł, o którym mówił prezydent Kropiwnicki, to nie jedyne koszty związane z organizacją referendum. Jego zdaniem za próbę odwołania dotychczasowego prezydenta miasto zapłaci ok. 30 mln zł.

"Ponieść mamy olbrzymie koszty poprzez wydatkowanie ok. 2,5 mln zł na przeprowadzenie referendum i ewentualne przyspieszone wybory prezydenta na bardzo krótki okres, do wyborów zgodnych z upływem kadencji jesienią przyszłego roku. To nie są jednak jedyne koszty. Referendum doprowadzi do paraliżu decyzyjnego i spowolnienia funkcjonowania miasta. Straty z tego tytułu szacuję na co najmniej 25 mln zł" - wyjaśnił Tomaszewski.

W referendum nie zamierza również uczestniczyć przewodniczący komisji sportu i turystyki Rady Miejskiej w Łodzi Witold Skrzydlewski. Jego zdaniem "wydawanie kasy po to, by ktoś przez trzy miesiące posiedział w fotelu prezydenta to jest lekka przesada".

"Nie po to walczyłem o demokrację, żeby bawić się w taki bajzel. Paru facecików wpadło na pomysł, żeby się wypromować. A co ci panowie z tej organizacji stworzyli w tym mieście, jak byli prezydentami? Bajki opowiadali, na polowania jeździli i nic nie zrobili. Dzisiaj są lekarstwem na całe zło, bo są korki w mieście" - powiedział w piątek na spotkaniu z dziennikarzami Skrzydlewski.

Jak dodał, referendum miałoby sens, gdyby Kropiwnicki powiedział, że będzie kandydował na następną kadencję. "Jasno się jednak określił, że nie będzie kandydował" - zauważył. Zdaniem Skrzydlewskiego za referendum najwyższą cenę mogą zapłacić łódzkie kluby sportowe, które "dogorywają".

"Referendum może spowodować, że przyjdzie komisarz. Zanim wszystkie sprawy zostaną ponownie uporządkowane, dla tych klubów może już nie być ratunku" - uważa Skrzydlewski.

Przeciwni inicjatywie rozpisania referendum są m.in. radni PiS. Prezydenta miasta popiera także NSZZ "Solidarność". Oficjalnego stanowiska w sprawie referendum nie zajęli wciąż działacze lokalnej PO, którzy przez ponad dwa lata współpracowali w koalicji z Kropiwnickim, którą opuścili kilka miesięcy temu. Z wypowiedzi lokalnych działaczy PO wynika, że prawdopodobnie będą oni namawiać łodzian do udziału w referendum.

To druga próba rozpisania referendum w sprawie odwołania prezydenta Łodzi w tej kadencji. Na początku ub. roku zorganizowała ją grupa złożona z pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi. Zebrano wtedy 21 tys. podpisów, co nie wystarczyło do przeprowadzenia referendum.(PAP)

szu/ duk/ par/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)