Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Belgia: Prasa: Van Rompuy bardziej potrzebny w kraju niż w UE

0
Podziel się:

Pisząc we wtorek dość ostrożnie o kandydaturze 62-letniego premiera Belgii
Hermana Van Rompuy na pierwszego stałego przewodniczącego Rady Europejskiej, główne
francuskojęzyczne dzienniki belgijskie podkreślają, że dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje go
jego własny kraj.

Pisząc we wtorek dość ostrożnie o kandydaturze 62-letniego premiera Belgii Hermana Van Rompuy na pierwszego stałego przewodniczącego Rady Europejskiej, główne francuskojęzyczne dzienniki belgijskie podkreślają, że dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje go jego własny kraj.

"Premier byłby bez wątpienia doskonałym prezydentem, ale Herman Van Rompuy jest dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebny przy ulicy de la Loi (gdzie mieści się siedziba premiera Belgii)" - pisze "La Libre Belgique". A to dlatego, że szef rządu "jest ewidentnym i niepodważalnym czynnikiem stabilności kraju od końca grudnia zeszłego roku (kiedy objął urząd - PAP), po 18 miesiącach wiecznego chaosu" - zauważa dziennik.

Powołując się na źródła ministerialne, "Le Soir" ujawnia z kolei, że Van Rompuy nie wziął początkowo informacji o swych europejskich szansach na poważnie. "Jak można o mnie myśleć? Przecież jestem premierem zaledwie od kilku miesięcy! Mam pracę tutaj" - miał powiedzieć. Dziś, już po ubiegłotygodniowym szczycie UE, wciąż "nie potwierdza" informacji o swej kandydaturze, ale jego koledzy w rządzie zrozumieli, że te szanse są realne i "poważnie się martwią".

"W innym czasie to byłoby nobilitujące i dla niego, i Belgii, ale dziś, jeśli opuści rząd, to będzie katastrofa" - mówi "Le Soir" wypowiadający się anonimowo minister. I tłumaczy, że Van Rompuy jako premier federalnego rządu jest niezbędny w rozpoczynających się właśnie negocjacjach dotyczących nowych kompetencji składających się na Belgię regionów.

Sam Van Rompuy zdaniem "Le Soir" też "czuje się niezręcznie". Z jednej strony propozycja mu pochlebia, z drugiej - zdaje sobie sprawę, że "jeśli powie +tak+ to wywoła problemy w Belgii".

Obie gazety apelują zresztą o ostrożność w spekulowaniu o szansach Belga na stanowisko "prezydenta UE", jak na wyrost nazywa prasa utworzone w Traktacie z Lizbony stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. "La Libre Belgique" przypomina liczne przypadki z przeszłości, kiedy kandydaci z Belgii odpadali na finiszu negocjacji. Wie o tym dwóch byłych premierów: Jean-Luc Dehaene i Guy Verhofstadt, których kandydatury na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej zostały zawetowane.

Ponadto gazeta wątpi w prawdziwą władzę nowego przewodniczącego Rady Europejskiej. "To wcale nie jest takie prestiżowe, jak się wydaje, uzyskać jednomyślność 27 państw na to ważne stanowisko. Historia uczy bowiem, że w takich przypadkach najczęściej duże i małe krają porozumiewają się wokół +najmniejszego mianownika+" - tłumaczy gazeta.

"Ale jaki to byłby dla niego koniec kariery!" - dodaje "Le Soir". A "La Libre Belgique" konkluduje, że niezależnie od dalszych decyzji, które będzie musiał podjąć premier, już dziś "nie będąc kandydatem do czegokolwiek", Herman Van Rompuy "sprawił sobie wielką kampanię reklamową w Belgii". Większość obserwatorów i obywateli zaczyna bowiem mówić, że jest niezbędny w kraju, podpowiadając, by odmówił przyjęcia stanowiska, jeśli okazja naprawdę się pojawi.

W Brukseli oczekuje się, że szwedzkie przewodnictwo ogłosi niebawem datę nadzwyczajnego szczytu UE w Brukseli (najpewniej w połowie listopada) w sprawie nominacji przewodniczącego Rady Europejskiej, nowego Wysokiego Przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej oraz składu nowej Komisji Europejskiej.

Inga Czerny(PAP)

icz/ awl/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)