Według wstępnych wyników belgijskich wyborów parlamentarnych, zgodnie z oczekiwaniami we Flandrii zwycięstwo odnieśli flamandzcy nacjonaliści z partii N-VA, osiągając ponad 20 proc. poparcia - podała telewizja VRT. Po stronie francuskojęzycznej górą są socjaliści.
Według publicznej flamandzkiej VRT, rządząca dotychczas flamandzka chadecja zdobyła w niedzielnym głosowaniu ok. 20 proc. Stracił natomiast ksenofobiczny, separatystyczny Vlaams Belang oraz flamandzcy liberałowie.
Z sondaży exit pools przeprowadzonych wśród wyborców francuskojęzycznych wynika, że pierwsze miejsce w Walonii ponownie zdobyli socjaliści (32,4 proc.), a na drugim miejscu są liberałowie (22,5 proc.). O trzecie miejsce walczą centrowi chadecy oraz Zieloni (po ok. 15 proc.). W Brukseli prowadzenie utrzymali liberałowie przed socjalistami, chadekami i Zielonymi.
Przewidywana wcześniej wygrana N-VA to wynik porażki dotychczasowego chadeckiego premiera Yvesa Leterme'a, który wbrew obietnicom wyborczym sprzed trzech lat nie potrafił doprowadzić do porozumienia z frankofońską mniejszością w Belgii co do dalszego wzmocnienia regionów kosztem państwa federalnego. Na skutek fiaska negocjacji pięciopartyjny rząd Leterme'a podał się do dymisji 22 kwietnia, co pociągnęło za sobą przedterminowe wybory.
W podzielonej na regiony i wspólnoty językowe Belgii Walonowie i Flamandowie głosują tylko na "swoje" partie. Skomplikowana federalna struktura i proporcjonalna ordynacja wymagają tworzenia szerokich koalicji i oznaczają w praktyce, że wybory odbywają się w dwóch turach - najpierw wyborcy oddają głosy, a potem partie w długotrwałych negocjacjach między sobą ustalają, kto tak naprawdę będzie rządził w koalicji rządowej. Belgijscy dyplomaci zapewniają, że nie zakłóci to prac unijnej prezydencji, którą Belgia obejmuje 1 lipca.(PAP)
kot/ mc/