Kilkadziesiąt tysięcy osób uczestniczyło w Drodze Krzyżowej w rzymskim Koloseum pod przewodnictwem Benedykta XVI w Wielki Piątek. W odczytanych rozważaniach podkreślono, że dzieje ludzkości potwierdzają, że człowiekowi nie są obce czyny nieludzkie.
Benedykt XVI w wygłoszonym na zakończenie przemówieniu nie nawiązał do piątej rocznicy śmierci Jana Pawła II, która minęła dokładnie podczas nabożeństwa.
Przypomniano o tym krótko w rozważaniach, które w tym roku napisał kardynał Camillo Ruini. Przy siódmej stacji Via Crucis zabrzmiały między innymi słowa: "prośmy Boga, z pokorą, ale i ufnością: Ojcze bogaty w miłosierdzie, pomóż nam, byśmy nie obciążali dodatkowo krzyża Jezusa. Istotnie, jak napisał Jan Paweł II, a dokładnie dziś przypada piąta rocznica jego śmierci +miarą wyznaczoną złu, którego sprawcą i ofiarą jest człowiek, jest ostatecznie Boże miłosierdzie+".
Kardynał Ruini w rozważaniach podkreślił, że "to, co żołnierze czynią z Jezusem wydaje się nam nieludzkie".
"Co więcej, to jest nieludzkie: to szyderstwa i pogarda, w których wyraża się ciemne okrucieństwo, nieczułe na cierpienie, także fizyczne, które zostaje zadane bez powodu osobie już skazanej na straszliwą mękę krzyża"- stwierdził autor rozważań.
"Tym niemniej to zachowanie żołnierzy jest także, na nieszczęście, nad wyraz ludzkie. Tysiące kart dziejów ludzkości i codziennych zdarzeń potwierdzają, że działania tego rodzaju nie są wcale człowiekowi obce"- dodał kardynał Ruini.
Zauważył, że światło dobra zostaje "przyćmione przez niechęci, niewypowiedziane żądze, przez przewrotność serca". "Wówczas stajemy się okrutni, zdolni do najgorszego, aż po rzeczy niewiarygodne"- napisał.
Autor medytacji zwrócił uwagę: "Niezależnie od przyczyn, naturalnych czy spowodowanych przez człowieka, ogromna masa fizycznego cierpienia wciąż jest obecna na świecie".
W rozważaniach, towarzyszących opisowi gestu otarcia twarzy Jezusa przez Weronikę zauważono: "W bolesnym obliczu widzimy także olbrzymie nagromadzenie ludzkiego cierpienia. I tak gest litości ze strony Weroniki staje się dla nas prowokacją, naglącym wezwaniem: staje się żądaniem łagodnym, lecz nieodpartym, od którego nie sposób się odwrócić, abyśmy także my spojrzeli na cierpiących, bliskich i dalekich. Nie tylko spojrzeli, ale także pomogli".
"Droga Krzyżowa tego wieczoru nie będzie zmarnowana, jeśli skłoni nas do konkretnych, skutecznych gestów miłości i solidarności"- podkreślono podczas nabożeństwa.
Zabrzmiały również następujące słowa: "Spoglądając na Jezusa nagiego na krzyżu zauważamy w nas nagłą potrzebę: spojrzenia w głąb siebie bez masek, duchowego obnażenia wobec nas samych, a wcześniej przed Bogiem, a nawet przed naszymi braćmi w człowieczeństwie. Ogołocić się z pokusy pokazywania się lepszymi niż jesteśmy, w poszukiwaniu szczerości i przejrzystości".
"By być naprawdę chrześcijanami, by rzeczywiście naśladować Jezusa, trzeba bowiem być złączonym z Nim tym wszystkim, co nosimy w sobie: umysłem, wolą, sercem, małymi i wielkimi wyborami czynionymi każdego dnia"- przypomniał kardynał Ruini w rozważaniach.
W przemówieniu na zakończenie Drogi Krzyżowej Benedykt XVI zachęcił wiernych, by "nawrócili serce, żyjąc każdego dnia tą samą miłością, jedyną siłą zdolną zmienić świat".
"Wielki Piątek to dzień największej nadziei"- mówił. "Nasze niepowodzenia, nasze rozczarowania, nasza gorycz, które wydają się oznaczać upadek wszystkiego, są oświecone przez nadzieję"- dodał papież.
"Ze zdrady może narodzić się przyjaźń, z wyparcia się- przebaczenie, z nienawiści- miłość"- powiedział Benedykt XVI.
Krzyż nieśli między innymi Haitańczycy, chrześcijanie z Iraku, Wietnamka i mieszkanka Konga oraz rzymska rodzina. Papież tak, jak w poprzednich latach, nie przeszedł żadnej stacji, lecz modlił się stojąc w specjalnym miejscu od strony Palatynu.
Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ fit/