Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bez pojednania między Rutkowskim a Olewnikiem

0
Podziel się:

Nie doszło do pojednania między Krzysztofem Rutkowskim a Włodzimierzem
Olewnikiem. Podczas posiedzenia wznowionego w piątek przed sądem rejonowym w Płocku strony nie
zawarły ugody, wobec czego sąd wyznaczył termin rozpoczęcia procesu na 31 sierpnia.

Nie doszło do pojednania między Krzysztofem Rutkowskim a Włodzimierzem Olewnikiem. Podczas posiedzenia wznowionego w piątek przed sądem rejonowym w Płocku strony nie zawarły ugody, wobec czego sąd wyznaczył termin rozpoczęcia procesu na 31 sierpnia.

Rutkowski zarzuca Olewnikowi pomówienie, dotyczące wyłudzenia ok. miliona złotych. Biznesmen zatrudnił detektywa po porwaniu swojego syna Krzysztofa w 2001 r., w celu wykrycia sprawców uprowadzenia.

Proces ma się rozpocząć 31 sierpnia, kolejne terminy rozpraw wyznaczono do końca listopada.

Rutkowski powiedział dziennikarzom, że będzie domagał się od Olewnika przeprosin i odszkodowania. "Będziemy starali się udowodnić absolutnie winę oskarżonego Olewnika i jego złą wolę, pomawianie, opluwanie publiczne, kłamstwa, które były kierowane pod adresem moim, jak również mojego biura" - oświadczył detektyw. Odnosząc się do wytoczonych wobec Olewnika zarzutów, Rutkowski dodał: "Po raz pierwszy ktoś wskazał palcem osobę, która opluwała ludzi bezkarnie i czas temu położyć kres". "Zbyt dużo pan Olewnik zrobił krzywdy mnie osobiście i moim firmom, żeby nie poniósł za to konsekwencji" - powiedział Rutkowski.

Jak zapowiedział pełnomocnik Włodzimierza Olewnika, mecenas Bogdan Borkowski, będzie starał się wykazać, że jego klient nie pomówił Rutkowskiego, a stwierdził jedynie fakty w oparciu o dowody, którymi dysponował. Borkowski przyznał, że przekonywał sąd, by poczekać z prowadzeniem postępowania z oskarżenia Rutkowskiego wobec Olewnika do czasu zakończenia śledztwa w gdańskiej Prokuraturze Apelacyjnej i ostatecznego rozstrzygnięcia statusu Rutkowskiego w tamtym postępowaniu - prokuratura poinformowała sąd, że w prowadzonym tam postępowaniu Rutkowski nie jest osobą podejrzaną.

"Raz jeszcze wskazaliśmy, że istnieje istotna przeszkoda do prowadzenia tej sprawy (z oskarżenia Rutkowskiego wobec Olewnika - PAP), ponieważ Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zgromadziła dowody, które obciążają pana Rutkowskiego" - oświadczył Borkowski. Argumentował, że prokuratura podejmuje czasami decyzje merytoryczne dopiero po analizie materiału dowodowego, a nie od razu po wpłynięciu dowodów. Borkowski zaznaczył, że w przypadku, gdyby prokuratura zakończyła postępowanie i nie postawiła Rutkowskiemu zarzutów, "to sprawa porozumienia czy ugody" z detektywem byłaby dla Olewnika otwarta.

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku wyjaśnia m.in. nieprawidłowości we wcześniejszym postępowaniu, dotyczącym uprowadzenia w 2001 r. i zabójstwa dwa lata później Krzysztofa Olewnika, w tym także okoliczności podejmowanych wówczas przez policję działań.

Według Rutkowskiego chodzi o "szereg wypowiedzi", w których został on pomówiony o wzięcie od Włodzimierza Olewnika pieniędzy, poza kwotą 20 tys. zł zawartą w fakturze wystawionej w październiku 2001 r. za miesięczne usługi detektywistyczne w sprawie porwania syna Włodzimierza Olewnika - Krzysztofa.

Oskarżenie Rutkowskiego wobec Olewnika wniesione pod koniec 2009 r. obejmuje zarzut pomówienia osoby o postępowanie, które może ją poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu, a także znieważenia za pomocą środków masowego komunikowania. Grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub więzienia do 2 lat.

Olewnik, zeznając w listopadzie 2009 r. przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę uprowadzenia i zabójstwa jego syna, oświadczył, że ma dowody na to, iż Rutkowski przyczynił się do wyłudzenia od niego miliona zł. Powołał się na zasłyszaną rozmowę między Rutkowskim a człowiekiem z jego biura, z której miało wynikać, że detektyw o wszystkim wiedział. Z kolei Rutkowski zaprzeczył, by chodziło o milion złotych, a pieniądze wyłudzał informator agencji detektywistycznej Andrzej K., który został skazany za to w 2008 r. przez sąd w Płocku na trzy lata pozbawienia wolności. Rutkowski podkreśla, że Andrzej K. nie był nigdy pracownikiem jego agencji, a sami pracownicy mieli zakaz kontaktowania się z nim. (PAP)

mb/ abr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)