Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Białoruś: Dobiega końca kampania przed wyborami do parlamentu

0
Podziel się:

Dobiega końca mało wyrazista kampania przed niedzielnymi wyborami do izby
niższej białoruskiego parlamentu, Izby Reprezentantów. Na ulicach była zupełnie niewidoczna,
niewiele miejsca poświęcono jej także w państwowych mediach.

Dobiega końca mało wyrazista kampania przed niedzielnymi wyborami do izby niższej białoruskiego parlamentu, Izby Reprezentantów. Na ulicach była zupełnie niewidoczna, niewiele miejsca poświęcono jej także w państwowych mediach.

Jednym z wydarzeń w jej trakcie było wycofanie w ostatnią sobotę kandydatów przez dwa największe ugrupowania opozycyjne: Partię Białoruski Front Narodowy (BNF) oraz Zjednoczoną Partię Obywatelską (ZPO). Obie uzasadniły ten krok nieobecnością ich przedstawicieli w komisjach wyborczych oraz pozostawaniem za kratkami więźniów politycznych.

W całej kampanii dochodziło co jakiś czas do zatrzymań opozycyjnych działaczy, skazywania ich na kary aresztu i konfiskowania ulotek. Byli też zatrzymywani dziennikarze i moderatorzy opozycyjnych grup internetowych.

Jeśli przejść największą ulica Mińska, prospektem Niepodległości, można się jednak w ogóle nie zorientować, że w niedzielę odbędą się wybory parlamentarne. Na odcinku między dwoma dużymi placami, Jakuba Kołasa i Zwycięstwa, nie ma żadnych wyborczych bilbordów, a tylko trzy malutkie plakaty w oknach sklepów i na drzwiach gimnazjum, gdzie znajduje się jeden z punktów wyborczych.

W gazetach państwowych temat wyborów praktycznie nie trafiał na pierwsze strony. Jak wynika z monitoringu mediów przeprowadzonego przez niezależne Stowarzyszenie Dziennikarzy Białoruskich (BAŻ), we wszystkich państwowych środkach masowego przekazu lwią część wiadomości w dniach 2-15 września - a więc w apogeum kampanii - poświęcono jak zwykle prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence.

"Państwowe media starały się utrzymywać w cieniu głównych bohaterów procesu wyborczego, czyli kandydatów. Nie zapowiadały ich wystąpień, nie wymieniały nazwisk uczestników debat, nie określały ich partyjnej przynależności, nie informowały o nich" - powiedział szef grupy monitorującej BAŻ Aleś Ancipienka.

Przykładowo w największym państwowym dzienniku "Biełaruś Siegodnia" na prezydenta przypadało 89,4 proc. informacji, a na Centralną Komisję Wyborczą ponad 10 proc. W programie "Panorama" państwowej telewizji aż 40 proc. czasu antenowego poświęcono CKW, a ponad 30 proc. obserwatorom z państw zachodnich i Wspólnoty Niepodległych Państw. Opozycji poświęcono niecałe 5 proc. czasu.

Podczas tej kampanii kandydaci mogli przez pięć minut zaprezentować się w telewizji oraz po raz pierwszy mieli możliwość udziału w teledebatach. Z możliwości przeprowadzenia debaty skorzystano jednak tylko w 31 ze 110 okręgów wyborczych. Przedstawiciele opozycyjnej ZPO poinformowali zaś, że nie wyemitowano wystąpień 32 jej kandydatów, gdyż agitowali za bojkotem wyborów.

W debacie wystąpił natomiast szef ZPO Anatol Labiedźka, który oznajmił, że istniejący na Białorusi system to droga donikąd, a największym problemem jest brak wolnych wyborów. "Nie ma uczciwych wyborów, nie ma sukcesów gospodarczych, nie ma niezależnego systemu sądowniczego, ale za to są więźniowie polityczni" - podsumował, prosząc wyborców, by wnioski wysnuli sami.

Wątek postulatu bojkotu wyborów, wysuwanego przez część partii opozycyjnych, został zauważony w raporcie Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE z 14 września. "Tematem kampanii była kwestia, czy uczestniczyć w wyborach, czy też nie" - napisali obserwatorzy ODIHR, zwracając uwagę, że w szeregach opozycji nie było jedności w tej sprawie. Z wyścigu wyborczego wycofały się wprawdzie BNF i ZPO, ale pozostały w nim lewicowa partia Sprawiedliwy Świat, ruch "Mów Prawdę!" i Białoruska Partia Socjaldemokratyczna (Hramada).

"Kampania generalnie jest mdła - ocenił w rozmowie z PAP Walancin Stefanowicz z Centrum Praw Człowieka "Wiasna". - Nie ma żadnej informacji o kandydatach, wielu obywateli w ogóle nie wie, kto startuje".

Jak podkreślił, wybory nie budzą też zainteresowania obywateli. "Powiedziałbym, że jest to wynik naszej patowej sytuacji, bo już od dawna nie ma u nas żadnej walki politycznej. W tych warunkach w ogóle trudno mówić o wyborach" - oświadczył.

Sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej Mikałaj Łazawik powiedział PAP, że kampanie wyborcze na Białorusi były zawsze skromne. "O ile u naszych sąsiadów Ukraińców wybory to narodowa zabawa, a w Rosji przeznacza się na proces wyborczy ogromne pieniądze i wokół kampanii jest duży szum, to u nas kampania odbywa się dużo spokojniej" - powiedział.

Niedzielne wybory mają wyłonić 110 deputowanych. Staruje w nich 293 kandydatów, w tym co najmniej 46 przedstawicieli opozycji. W poprzednich wyborach w 2008 roku startowało 279 kandydatów. Opozycję reprezentowało 70 osób, ale żadna z nich nie dostała się do parlamentu.

Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)

mw/ akl/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)