Milicja w Grodnie ostrzegła ludzi czekających przed sądem na wyrok ws. Andrzeja Poczobuta, że biorą udział w niedozwolonym mityngu. W sądzie jest kontynuowany we wtorek proces Poczobuta, oskarżonego o zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
Przed budynkiem stoi ok. 70 osób, w tym działacze nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB), bliscy dziennikarza, dziennikarze. Członkowie ZPB trzymają w rękach gazety organizacji z portretem Poczobuta i dużym tytułem "Andrzej Poczobut z więzienia: +Nie złamią mnie+".
"Przyszedł milicjant i uprzedził wszystkich obecnych, byśmy nie mityngowali" - powiedziała dziennikarzom jedna z kobiet. Dodała: "Ale my nie mityngujemy, chcemy tylko wejść do środka, na sąd, do Andrzeja. Ten proces toczy się trzeci tydzień, ale nikt z nas, nawet z jego rodziny, nie może wejść. Nie mityngujemy; nikt nic nie mówi, nie wykrzykuje. Jesteśmy solidarni z Andrzejem" - podkreśliła.
Ok. godz. 10.45 (9.45 czasu polskiego) zgromadzeni, tak jak we wcześniejszych dniach procesu, zaczęli się modlić po polsku, a potem śpiewać pieśni religijne.
Rozprawa miała rozpocząć się o godz. 10 (9 czasu polskiego). O tym, że trwa, można wnioskować po tym, że adwokaci weszli do gmachu i go nie opuścili. Na wtorek zapowiedziano w procesie wystąpienia obrońców. Potem, według procedury, przysługuje oskarżonemu prawo wygłoszenia ostatniego słowa, a prokuratorowi - prawo repliki na tezy adwokatów.
Sąd może ogłosić wyrok we wtorek, a może też wyznaczyć termin jego ogłoszenia na inny dzień.
Poczobut jest oskarżony z dwóch artykułów: o znieważenie i zniesławienie głowy państwa. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów dziennikarza w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu. Proces toczy się przy drzwiach zamkniętych. Prokurator zażądał dla Poczobuta trzech lat kolonii karnej ogólnego reżimu.
W obronie dziennikarza wypowiadali się przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), polskie władze jak i politycy opozycji. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Poczobuta za więźnia sumienia.
Z Grodna Anna Wróbel (PAP)
awl/ ro/