Niezależny dziennikarz białoruski Aleś Barazenka został w czwartek oficjalnie ostrzeżony o "niedopuszczalności łamania ustawy o mediach" w związku ze współpracą bez akredytacji z nadającą z Polski telewizją Biełsat.
Prokuratura w Mińsku ostrzegła Barazenkę w związku z nagraniem przez niego 27 grudnia wywiadu z przedsiębiorcą przy budynku sądu rejonowego - informuje Radio Swaboda.
"Wydano mi dokument, w którym napisano, że jakoby złamałem ustawę o mediach, pracując bez akredytacji, i że jestem pracownikiem kanału Biełsat" - powiedział Barazenka.
Dodał, że ostrzeżenie w żaden sposób nie wpłynie na jego dalszą pracę.
W ubiegłym roku Barazenka został skazany na 11 dni aresztu po tym, jak rejestrował w Mińsku przed gmachem KGB jednoosobową pikietę działacza kampanii obywatelskiej "Europejska Białoruś" Mikity Kawalenki. Jego aresztowanie potępiła niezależna organizacja Komitet Obrony Dziennikarzy (CPJ) z siedzibą w Nowym Jorku. O jego zwolnienie apelowała też do białoruskich władz przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović.
W zeszłym roku ostrzeżenia od organów prokuratury białoruskiej otrzymało co najmniej 13 niezależnych dziennikarzy, głównie za współpracę z zagranicznymi mediami bez akredytacji.
Powstały w 2007 r. Biełsat jest niezależną stacją, która nadaje z Polski programy dla widzów na Białorusi. Jej działalność jest finansowana głównie przez Telewizję Polską i MSZ.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ ala/