Popierany przez władze w Mińsku prezes Związku Polaków na Białorusi Stanisław Siemaszko nie został w czwartek wpuszczony przez działaczy do Domu Polskiego w Iwieńcu na zebranie ZPB zwołane z inicjatywy kierowanych przez niego struktur związku - poinformował PAP Igor Bancer, działacz ZPB z kręgu Andżeliki Borys.
Zebranie rozpoczęło się z udziałem ponad 150 członków iwienieckiego oddziału ZPB uznających za prezesa organizacji Andżelikę Borys oraz 120-130 działaczy z innych miast Białorusi, którzy przyjechali, by ich wesprzeć. Są również przedstawiciele mediów.
Na zewnątrz budynku znajduje się milicja i funkcjonariusze ubrani po cywilnemu. "Na razie jest spokojnie" - ocenił Bancer. Dodał, że działacze ZPB nie wpuścili do środka dziennikarzy państwowej telewizji białoruskiej, którzy towarzyszyli Stanisławowi Siemaszce.
Na zebraniu "jest mowa o sytuacji związku w Iwieńcu", w tym o działaniach wobec szefowej oddziału Teresy Sobol i zarazem dyrektorki Domu Polskiego oraz jej wykluczeniu ze związku przez Radę Naczelną ZPB pod kierownictwem Siemaszki - przekazał Igor Bancer. Wypowiadają się "zwykli członkowie iwienieckiego ZPB" - relacjonował.
Zebranie zostało zorganizowane, by - jak napisano w ogłoszeniach o jego zwołaniu - wybrać nowe władze iwienieckiego oddziału ZPB.
Iwieniecka organizacja uznaje kierownictwo ZPB nieakceptowane przez białoruskie władze - z Andżeliką Borys na czele. Zwolennicy Borys oraz ona sama w czwartek przyjechali do Iwieńca z innych miast Białorusi, by wziąć udział w zebraniu i manifestować w obronie Domu Polskiego. Po drodze do Iwieńca - w Szczuczynie, Lidzie i Wołożynie - milicja drogowa zatrzymywała samochody, którymi jechało łącznie ok. 50 działaczy ZPB.
Jak powiedział PAP ambasador RP na Białorusi Henryk Litwin, w Wołożynie działaczy już zwolniono. Według Igora Bancera ta grupa liczyła około 25 osób.
Polski ambasador powiedział również, że w Iwieńcu znajduje się szef wydziału konsularnego ambasady oraz jeden z konsulów. "Konsulowie są na miejscu i będą się starać działać w takim kierunku, który by prowadził do obniżenia temperatury emocji i do uniknięcia ewentualnych sytuacji konfliktowych" - zapewnił ambasador.
"Takie zaognienie jest niepotrzebne społeczności polskiej tutaj (w Iwieńcu) ani szerzej pojętej społeczności lokalnej, ani też nie może niczego dobrego przynieść dialogowi polsko-białoruskiemu, który się toczy w tej chwili" - dodał.
Powiedział, że on sam rozmawiał już na temat sytuacji w Iwieńcu "na odpowiednim szczeblu w administracji prezydenta" Alaksandra Łukaszenki.(PAP)
awl/ kar/ mow/