Na Białorusi zaczęły obowiązywać od piątku wyższe cła na samochody sprowadzane z zagranicy. Białoruś podnosi je do poziomu ceł rosyjskich, zgodnie z umowami w ramach Unii Celnej. Oznacza to, że ceny niektórych marek samochodów wzrosną co najmniej o 100 procent.
"Dla obywateli Białorusi kupowanie samemu za granicą i wwożenie do kraju zagranicznych aut osobowych praktycznie traci sens" - pisze w czwartek niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".
Stawki celne wzrosły średnio czterokrotnie. Białoruś podniosła je do poziomu stawek obowiązujących w Unii Celnej, którą tworzy wraz z Rosją i Kazachstanem. Faktycznie za podstawę przyjęto stawki obowiązujące w Rosji, która chroni interesy swoich producentów aut.
Według przykładów podawanych przez "Biełorusskije Nowosti" koszt oclenia samochodu z 2003 roku z silnikiem benzynowym o pojemności 2 tys. cm sześc. wynosił do tej pory 800 euro. Teraz wzrośnie do 9600 euro. Dla samochodów nowszych, trzyletnich czy pięcioletnich z takim samym silnikiem cło wzrośnie z 800 do 5400 euro.
O podniesieniu stawek wiadomo było już dawno, dlatego w poprzednich miesiącach Białorusini masowo sprowadzali auta z zagranicy. Według danych służb celnych w ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku do kraju wwieziono ponad 130 tys. samochodów, podczas gdy w ciągu całego poprzedniego roku wwieziono 190 tys. aut. Tuż przed wejściem w życie nowych stawek na białoruskich przejściach granicznych tworzyły się ogromne kolejki ludzi sprowadzających używane samochody.
Władze Białorusi upatrywały w gwałtownym wzroście kupowanych aut jedną z przyczyn kłopotów gospodarczych kraju. Prezydent Alaksandr Łukaszenka winił kupujących samochody za wywożenie z kraju dewiz, co według niego spowodowało ich deficyt i problemy na rynku walutowym.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ kar/