Nowe zarzuty wobec dwóch Rosjan oskarżonych na Białorusi o udział w protestach po wyborach prezydenckich 19 grudnia zostaną przedstawione w ciągu siedmiu dni - podała we wtorek wieczorem internetowa gazeta "Biełorusskije Nowosti".
Portal Telegraf.by informuje, że prokuratura zamierza przekwalifikować zarzuty. Wcześniej na wniosek oskarżenia w procesie ogłoszono przerwę do 1 marca.
Artiom Brieus i Iwan Gaponow we wtorek oświadczyli w mińskim sądzie, że są niewinni. Oskarżenie zarzucało im dotychczas, że 19 grudnia w centrum Mińska nie tylko brali udział w nielegalnej akcji opozycji białoruskiej, lecz także "stawiali zbrojny opór funkcjonariuszom milicji" i posiłkowali się "przedmiotami specjalnie przysposobionymi do zadawania obrażeń cielesnych".
Rosja, która dostarcza Białorusi ropę do jej rafinerii, podkreśla, że Brieus i Gaponow byli jedynie przypadkowymi świadkami zdarzeń, i żąda ich uwolnienia.
Jak podaje opozycyjne Radio Swaboda, białoruski obrońca praw człowieka Hary Pahaniajła ocenił, że przekwalifikowanie zarzutów nie jest niespodzianką. Po przesłuchaniu w sądzie świadków Pahaniajła powiedział, że proces Rosjan w tym kształcie jest skazany na porażkę. "Jako były sędzia mogę powiedzieć, że w takim procesie nie będzie możliwe stwierdzenie faktu masowych zamieszek" - ocenił.
Właśnie z artykułu o masowe zamieszki toczy się śledztwo wobec uczestników demonstracji opozycji, którzy 19 grudnia ubiegłego roku kwestionowali uczciwość wyborów prezydenckich, wygranych przez Alaksandra Łukaszenkę. W ubiegłym tygodniu sąd w Mińsku w pierwszym procesie skazał za udział w masowych zamieszkach na karę czterech lat więzienia Wasyla Parfiankoua, członka sztabu wyborczego jednego z kandydatów na prezydenta, Uładzimira Niaklajeua.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ mc/