Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białorusini odwiedzają cmentarze na Radunicę

0
Podziel się:

Białorusini odwiedzają we wtorek groby swoich bliskich z okazji Radunicy, dnia
pamięci zmarłych, przypadającego dziewięć dni po prawosławnej Wielkanocy. Jest to święto radosne,
bo żywi dzielą się tego dnia ze zmarłymi radością zmartwychwstania Chrystusa.

Białorusini odwiedzają we wtorek groby swoich bliskich z okazji Radunicy, dnia pamięci zmarłych, przypadającego dziewięć dni po prawosławnej Wielkanocy. Jest to święto radosne, bo żywi dzielą się tego dnia ze zmarłymi radością zmartwychwstania Chrystusa.

"To jedyny autentyczny obrzęd, którego praktykowania nigdy nie zaprzestano i który żyje bez organizacyjnego udziału przedstawicieli domów kultury czy innych oficjalnych instytucji" - powiedziała PAP docent Tacciana Kucharonak z Instytutu Sztuki, Etnografii i Folkloru Narodowej Akademii Nauk Białorusi.

Dzień przed Radunicą prawosławni porządkują i ozdabiają mogiły, a w samo święto na groby ściąga cała rodzina, nawet z zagranicy. Kładzie się na grobie jajka, cukierki, ciasto, a także sztuczne kwiaty, przez co cmentarze stają się bardzo kolorowe.

"Kiedyś na grobie zjadano posiłek. Rodzina nie tylko zostawiała dużo jedzenia na talerzach zmarłym, ale też sama jadła. Jest to zwyczaj jeszcze z czasów przedchrześcijańskich" - mówi Kucharonak.

Temu zwyczajowi sprzeciwia się jednak Cerkiew prawosławna - duchowni na nabożeństwach, a nawet w telewizji mówią wiernym, że nie należy tego robić. Wierni przywiązują wagę do ich słów, więc z roku na rok ilość zostawianego na grobach jedzenia jest coraz mniejsza i już nie spożywa się tam wspólnego posiłku.

"Kiedy byłam dzieckiem, spędzało się na grobach więcej czasu - opowiada Kucharonak. - Szliśmy rano na cmentarz i byliśmy tam aż do obiadu. Przynosiliśmy bardzo dużo jedzenia - także mięso i twaróg. Starsi siedzieli i rozmawiali, a my biegaliśmy po całym cmentarzu".

Najmłodsi byli wysyłani na mogiły krewnych, którzy umarli jako dzieci. Przynosili im cukierki i sami ozdabiali ich groby. "No i przede wszystkim sypaliśmy proso. Babcia mówiła, że przylecą wróbelki, będą dziobać ziarenka i śpiewać zmarłym dzieciom piosenki. Teraz w naszej wiosce już się prosa nie sypie, chociaż wiem, że w niektórych miejscach na Białorusi jeszcze zachował się ten zwyczaj" - mówi etnograf.

Jak podkreśla, w świętowaniu dnia pamięci zmarłych na Białorusi przetrwały jednak wszystkie specyficzne cechy regionalne i lokalne, wywodzące się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich. Jest to przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie.

"Na przykład ja pochodzę z wioski Klinok w obwodzie mińskim. U nas chodzi się na groby na Radunicę. A zaledwie 8 km dalej leży wioska Turec, skąd pochodzi mój ojciec. Tam chodzi się na groby w czwartek po Wielkanocy, zwanym Wielkim Dniem Zmarłych, a na Radunicę już nie, chociaż to Radunica jest na Białorusi dniem wolnym od pracy. W Turcu jest pochowany nasz dziadek, więc na jego grób chodzimy w czwartek, a na groby od strony mamy - w Radunicę" - opowiada.

Badacze nie wiedzą, jak uzasadnić te różnice w terminie. Pewne jest jednak, że wywodzące się jeszcze z czasów pogańskich święto bardzo mocno wrosło w świadomość Białorusinów i odwiedzają oni groby swoich krewnych, nawet jeśli mieszkają w zupełnie innym miejscu.

"Nawet w strefach skażonych po awarii czarnobylskiej, gdzie zwykle zakazany jest wjazd, na Radunicę wpuszcza się ludność na groby" - podkreśla Kucharonak.

Decyzją Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w tym roku prawe 230 cmentarzy leżących w tej strefie można było odwiedzać w uproszczonym trybie - bez przepustek, rejestrując się tylko w punktach kontrolnych - do godz. 17 od 22 do 24 kwietnia. Co roku korzysta z tej możliwości około 50 tys. osób.

Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)

mw/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)