# dochodzą dalsze szczegóły z rozprawy #
17.06. Katowice (PAP) - Półroczna Magda miała objawy przeziębienia, ale nie zmarła wskutek choroby - mówili biegli z zakresu medycyny sądowej, zeznający w poniedziałek w procesie oskarżonej o zabójstwo matki Magdy. Biegli ci w śledztwie wydawali opinie nt. przyczyn zgonu dziecka.
Czterej specjaliści ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego kontynuowali w poniedziałek składanie zeznań przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Ich ekspertyzy należą do najważniejszych dowodów w sprawie. To na ich postawie prokuratura zarzuca Katarzynie W. zabójstwo.
Biegli ci zeznawali już na poprzednim posiedzeniu sądu, 12 czerwca. Podtrzymali wówczas swoje wnioski ze sporządzonych podczas śledztwa pisemnych opinii. W ub. tygodniu obrońca oskarżonej mec. Arkadiusz Ludwiczek zapowiedział, że ma jeszcze do biegłych wiele pytań.
W ub. tygodniu specjaliści powtarzali swoje wnioski, że śmierć Magdy miała charakter nagły i gwałtowny, a jej przyczyną było zamknięcie dopływu powietrza do płuc. "Gdyby doszło do zatrzymania układu oddechowego z innych przyczyn niż uduszenie gwałtowne w sytuacji zachowanej czynności oddechowej, nie doszłoby do obrazu ostrego rozdęcia płuc" - uściślili w poniedziałek.
Na pytanie obrońcy czy przy zadławieniu możliwe jest też rozdęcie płuc, biegli wskazał że tak - przy tzw. zagardleniu, gdzie narzędziem uciskającym szyję, jest np. ręka ludzka. Dochodzi wtedy do klasycznego przebiegu uduszenia gwałtownego, z rozdęciem płuc jako jego następstwem.
Przy udławieniu np. pożywieniem, znajdowane jest ono w wejściu do krtani i szczelnie ją zamyka. Następuje jednak wówczas inny mechanizm zgonu - poprzez podrażnienie receptorów nerwów krtaniowych, które prowadzą do zatrzymania czynności serca. Zazwyczaj nie rozwija się wówczas rozdęcie płuc, gdyż czas zgonu jest krótki.
Obrońca prosił też m.in. biegłych o odpowiedź czy są znane w medycynie przypadki, że do zamknięcia dróg oddechowych, a zatem do śmierci, może doprowadzić jakiś czynnik ustrojowy.
Specjalista z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego doc. Zbigniew J., który przeprowadził badanie histopatologiczne wycinków narządów wewnętrznych i tkanek miękkich, wskazał, że do śmierci poprzez uduszenie może dojść wskutek działania czynników zewnętrznych oraz czynników wewnątrzustrojowych, które najczęściej są skutkiem choroby.
"Biorąc pod uwagę m.in. wiek dziecka, a przede wszystkim wynik sekcji zwłok oraz badania histopatologicznego, możemy wykluczyć chorobową przyczynę ostrego niedotlenienia w mózgu dziecka, jako przyczynę śmierci" - podkreślił docent J.
Wskazał, że w każdym przypadku, w którym medyk sądowy rozpoznaje śmierć gwałtowną, czyli śmierć wskutek działania jakiegoś urazu, wyklucza na podstawie badania przedwstępnego przede wszystkim chorobową przyczynę zgonu. Zaznaczył, że w tym przypadku nie stwierdzono ani zapalenia płuc ani astmy oskrzelowej (na którą dziecko było za młode).Wykluczono też alergiczne zapalenie oskrzeli, oskrzelików lub płuc, nadciśnienie płucne, a także obrzęk alergiczny.
Obrońca pytał też, o czym mogą świadczyć zdiagnozowane zmiany zapalne w oskrzelikach, a także w tchawicy. Biegły wskazał, że zmiany te, także u małych dzieci, są najczęściej skutkiem infekcji dróg oddechowych - w popularnym tzw. przeziębieniu. Najczęściej ich przyczyną jest infekcja wirusowa. "Te zmiany oczywiście nie miały wpływu na zgon. Mogły się objawiać kaszlem, podwyższoną ciepłotą, czasem złym samopoczuciem dziecka" - zastrzegł biegły.
Biegli wskazali też w poniedziałek m.in., że do badań pobrano wycinek tkanki rdzenia kręgowego w tym miejscu, w którym na podstawie przeprowadzonej sekcji dopuszczano możliwość uszkodzenia mechanicznego. W badaniach jednak nie stwierdzono żadnych zmian urazowych.
Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.
Zdaniem prokuratury Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.(PAP)
mtb/ pz/